Chłopiec uzyskał na teście IQ 145 punktów, czyli przewidziane tam absolutne maksimum. W wieku sześciu lat Laurent skończył szkołę podstawową, w ciągu 18 miesięcy ukończył gimnazjum, a następnie belgijsko-holenderski mały geniusz poszedł na uniwersytet. Kontynuował naukę w trybie turbo: najpierw studiował elektrotechnikę w Eindhoven, a następnie ostatniego lata ukończył studia w Antwerpii z tytułem licencjata fizyki "z wyróżnieniem". Jego wybór padł teraz na studia w Monachium. W wywiadzie dla agencji DPA, udzielonym jej korespondentowi w Amsterdamie, Laurent Simon powiedział, że jego 2-miesięczna praktyka na Uniwersytecie w Monachium była "naprawdę czymś wspaniałym" i zamierza studiować tam fizykę. Laurent był gościem na wydziale fizyki Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana, jak również gościem w Instytucie Optyki Kwantowej imienia Maxa Plancka w centrum badawczym w Garching pod Monachium. Lekarstwo na raka Wielu naukowców tych dwóch placówek było zaskoczonych pojawieniem się tam niezwykle uzdolnionego jedenastolatka. - Ten chłopiec chciał dowiedzieć się wszystkiego o ich pracy - mówi rzecznik jednej z uczelni. W tej chwili Laurent Simon pracuje na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium w ramach międzynarodowego zespołu badaczy Attoworld nad jednym z najsilniejszych laserów na świecie, stanowiącym główny element przełomowego projektu naukowego. Chodzi w nim o wychwycenie najmniejszych śladów pozostawianych przez komórki nowotworowe w naczyniach krwionośnych. Jak wyjaśnił młody naukowiec, w ten sposób można będzie wykryć raka jelit w jego najwcześniejszym stadium, co bardzo zwiększa szansę jego wyleczenia. Niezwykle utalentowany chłopiec chce zrealizować swój główny cel, jakim jest "ratowanie ludzkiego życia". Nie ma żadnych kłopotów z porozumiewaniem się ze swymi dorosłymi kolegami-naukowcami, ponieważ wszyscy mówią doskonale po angielsku i, jak podkreślił Laurent, "są dla niego bardzo mili". Chłopiec dodał, że jednak musi popracować trochę nad niemieckim, ponieważ to, czego nauczył się w szkole, nie wystarcza mu w codziennym życiu w Niemczech. Polska redakcja Deutsche Welle/dpa/jak