Pierwszy statek z ciężkim amerykańskim sprzętem ze stanu Georgia przybył do Niemiec. W piątek amerykańskie czołgi Abrams ustawiły się w szeregu w porcie w Bremerhaven przed frachtowcem "Endurance". Wyładowano kontenery, cysterny, gąsienice, samochody terenowe (Humvee). Amerykańscy żołnierze wylądowali na lotnisku w Hamburgu wcześnie rano, a w Bremerhaven wciąż rozładowywane jest zaopatrzenie wojskowe z czterech statków. W ramach testu około 20 tys. żołnierzy zostanie przerzuconych z USA przez Niemcy do Europy Wschodniej, aby przygotować się na wypadek sytuacji kryzysowych. Miejscami rozmieszczenia wojsk są Polska i kraje bałtyckie. W sumie w manewrach, które potrwają kilka miesięcy bierze udział 18 państw. Manewry nie napotykają w Rosji na sympatię Na pokładzie frachtowca "Endurance", który opuścił Savannah w Georgii dziewięć dni temu, znajdowało się 1200 jednostek ładunkowych. A do lata przylecą tysiące żołnierzy, głównie samolotami, jak powiedział dowodzący siłami USA w Europie generał Christopher G. Cavoli. Razem z generałem broni Bundeswehry Martinem Schelleis'em odpowiedzialnym za logistykę miał on w piątek spotkanie z dziennikarzami. Zapytany wprost czy uważa, że Rosja chce wojny, amerykański generał odparł: "Żołnierze nie myślą o tym, raczej myślą o umiejętnościach". Oczywiste jest, że wielkie manewry nie napotykają w Rosji na sympatię. A generał Schelleis nawiązując do aneksji Krymu w 2014 r. powiedział, że wtedy już stwierdzono, że należy bardziej uwzględnić zbiorowe zdolności obronne NATO. I tym celom służy właśnie "Defender Europe 20". "Rzeczywiście jest tak, że Rosja łamiąc prawa międzynarodowe przez aneksję Krymu dała ku temu bodziec" - powiedział agencji DPA Schelleis. Ale jak dodał, "nie to jest powodem manewrów". Zdolności militarne mogą być odbudowywane i utrzymywane tylko w perspektywie długoterminowej. Jest on też zdania, że "należy odróżniać przyczynę od skutku". To, co teraz przyswaja sobie NATO, Rosja potrafi już od dawna i wielokrotnie demonstrowała to podczas takich ćwiczeń jak "Zapad". Wytrzymałość infrastruktury Z operacyjnego punktu widzenia interesujące jest przede wszystkim to, czy znane dotąd metody nadawałyby się przy obciążeniach takiego rzędu. Dla władz niemieckich ważna jest również kwestia sprawdzenia wytrzymałości własnej infrastruktury - mostów i szlaków transportowych. Czołg bojowy na przyczepie niskopodwoziowej może ważyć ponad 130 ton. Transport sprzętu zaplanowany jest także koleją i żeglugą śródlądową. Bundeswehra spodziewa się protestów, które już zostały zapowiedziane. Jak poinformował generał Schelleis: "Policja jest na nie przygotowana. Protesty są legalne i nie są przestępstwem". Ekspert od polityki obronnej Lewicy Alexander Neu skrytykował manewry jako " nieodpowiedzialne wymachiwanie szabelką" i niepotrzebną "prowokację" w i tak już mocno zaawansowanym procesie eskalacji. Organizacja ekologiczna Greenpeace protestowała już w przeddzień jeżdżąc łodzią pontonową z przyczepionym smokiem, na którym widniał napis:"Stop war games, save peace". W manewrach "Defender Europe 20" weźmie udział 20 tys. żołnierzy z USA oraz 9 tys. z krajów europejskich. Biorąca udział w ćwiczeniach Bundeswehra pomaga jednocześnie amerykańskiej armii także w transporcie i w zakwaterowaniu. W Garlstedt w Dolnej Saksonii powstało już miasto namiotowe dla 2 tys. amerykańskich żołnierzy. dpa/jar