Mount Everest. Śmiertelna pułapka
Rośnie liczba śmiertelnych wypadków wśród himalaistów. Ponure żniwo zbiera najwyższa góra świata - Mount Everest.
25 maja władze nepalskie potwierdziły śmierć 44-letniej brytyjskiej himalaistki, która wcześniej wspięła się na Mount Everest (8848 m n.p.m.). Brytyjka, której towarzyszył szerpa, zasłabła nagle podczas zejścia i zmarła na wysokości 8600 metrów.
Tylko na Mount Evereście w ciągu zaledwie paru ostatnich dni zginęło dziesięciu himalaistów. Kolejnych dziesięć osób poniosło śmierć, usiłując wspiąć się na inne ośmiotysięczniki Himalajów, takie jak Lhotse i Annanpurna - pisze gazeta "The Himalayan Times", powołując się na koła rządowe Nepalu.
Na tym jednak nie koniec. Dalszymi ofiarami śmiertelnymi Mount Everestu są: nepalski przewodnik, czterech Hindusów, jeden obywatel USA, dwóch Irlandczyków i jeden Austriak. Część z nich zdobyła wcześniej szczyt najwyższej góry świata. Śmierć dopadła ich w drodze powrotnej.
Eksperci twierdzą, że tak duża liczba ofiar śmiertelnych wiąże się ze stale rosnącą liczbą wspinaczy usiłujących zdobyć Mount Everestu. W tym sezonie, wskutek korzystnych warunków pogodowych, pod szczytem utworzyła się długa kolejka himalaistów wyczekujących w tzw. strefie śmierci, czyli na wysokości powyżej 8000 metrów, na ostateczny atak na szczyt "góry gór". Najdłuższa kolejka była w środę, 22 maja. Pokazał ją na zdjęciu opublikowanym w mediach społecznościowych nepalski himalaista Nirmal Purja. Jak wyjaśnił, w normalnych warunkach końcowy atak na szczyt zabiera wspinaczom cztery godziny. Obecnie jednak zajmuje im ponad osiem godzin.