Od dziś żyjemy na kredyt. Według wyliczeń organizacji Global Footprint Network w tym roku to właśnie 29 lipca jest w 2021 roku tzw. dniem długu ekologicznego, w którym ludzkość wyczerpała zasoby ziemi, odnawialne w sposób naturalny w ciągu roku. Współcześnie ludzie zużywają 74 procent więcej zasobów niż ekosystemy planety są w stanie zregenerować. Według szacunków naukowców zużycie zasobów osiąga już poziom bliski temu sprzed pandemii koronawirusa. W 2020 roku z powodu lockdownów, wprowadzanych niemal na całym świecie dzień długu ekologicznego wypadł niemal trzy tygodnie później, 22 sierpnia. - To rzeczywiście był efekt koronawirusa - powiedział agencji DPA Rolf Buschmann z niemieckiej organizacji ekologicznej BUND. Według niego przede wszystkim w trakcie dwóch pierwszych fal pandemii na świecie zużyto znacznie mniej surowców niż zazwyczaj. - I miało to wiele wspólnego z tym, że żyliśmy w lockdownie - dodał. Chwila wytchnienia w czasie pandemii Jednak ta chwila wytchnienia dla planety i jej środowiska naturalnego nie trwała długo. - Teraz obserwujemy efekt odbicia, którego się obawialiśmy, czyli skokowy wzrost emisji po punkcie kulminacyjnym pandemii - wskazał Steffen Vogel z organizacji Germanwatch. I dodał, że skok ten jest "drastyczny". Według prognozy Global Footprint Network emisje CO2 wzrosną w tym roku o 6,6 procent. Jednocześnie - dodał - niszczone są lasy, co szczególnie w przypadku lasów deszczowych Amazonii postępuje w rekordowym tempie. ZOBACZ: 81 proc. Polaków przejmuje się kryzysem klimatycznym Vogel zauważył też, że dla samych Niemiec dzień długu ekologicznego minął już na początku maja. - Jeżeli wszystkie kraje gospodarowałyby tak, jak Niemcy, to potrzebowalibyśmy nie jednej, a prawie trzech planet - podkreślił - Nasze życie i gospodarką w żadnym razie nie są zrównoważone. 20 lat temu dzień, w którym roczne zasoby ziemskie zostają wyczerpane, wypadał we wrześniu. Niemiecki minister ds. polityki rozwojowej Gerd Mueller ostrzegł przed konsekwencjami coraz szybszego zużywania zasobów naturalnych ziemi. - Trzeba zdecydowanie zmienić sposób myślenia o konsumpcji - powiedział. Jego zdaniem model oparty na zasadzie "coraz więcej i coraz taniej", powinien odejść do lamusa, zaś nowym globalnym standardem musi stać się zrównoważona konsumpcja. - 50 lat temu jeszcze na koniec roku zostawały nam zasoby. To znów musi być naszym celem - ocenił Mueller, cytowany przez niemieckie media. Klimatyczny stan wyjątkowy Dramatyczny apel o zmiany, służące środowisku i klimatowi, ponownie opublikowali naukowcy, którzy już dwa lata temu ogłosili "klimatyczny stan wyjątkowy" na świecie. Wówczas pod dokumentem, ostrzegającym przed zagrożeniami związanymi ze zmianami klimatu podpisało się 11 tysięcy ludzi nauki z całego świata. Teraz na łamach magazynu "BioScience"inicjatorzy deklaracji ponownie przestrzegło, że liczne powodzie, pożary lasów i fale upałów, jakie miały miejsce od 2019 roku dobitnie pokazały, co może się wydarzyć, jeżeli nadal będziemy żyć, jak do tej pory. ZOBACZ: Zielona transformacja w energetyce. Ile miejsc pracy powstanie? Na podstawie analizy ostatnich ekstremalnych zjawisk, które naukowcy nazywają "planetarnymi znakami witalnymi", autorzy deklaracji wzywają do kategorycznych zmian, "które są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, by chronić życie na Ziemi". "Tempo zmian jest kluczowe, a nowa polityka klimatyczna powinna być częścią planów odbudowy po pandemii COVID-19" - czytamy. Współautor artykułu William Ripple z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie ocenia, że widać coraz więcej oznak, iż "zbliżamy się do punktów zwrotnych różnych systemów Ziemi albo nawet już je przekroczyliśmy". Jako przykłady podaje topnienie pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej i Grenlandii, a także sytuację w lasach deszczowych Amazonii, niszczonych przez pożary, susze, wyrąb i wylesianie, które przeobraziły się z pochłaniacza dwutlenku w emitenta CO2.