Tuż po starcie airbusa A340-300, którym kanclerz Angela Merkel udała się na szczyt G20 w Argentynie, tzw. zimny lut w jednym z prostowników spowodował przerwę w dopływie prądu do elektroniki pokładowej maszyny - donosi magazyn "Der Spiegel". Prostowniki te przekształcają prąd zmienny wytwarzany przez silniki samolotu w prąd stały. W razie potrzeby uruchamiana jest dodatkowa turbina powietrzna zamontowana zazwyczaj na kadłubie, zwana pomocniczym układem zasilania RAT. Podczas pechowego lotu rządowej maszyny "Konrad Adenauer" doszło jednak dodatkowo do poważnej awarii systemu komunikacyjnego, zamontowanego w nim kilka lat temu przez spółkę-córkę Lufthansy. Nowy system komunikacyjny Samolotami specjalnego pułku lotnictwa rządowego, którymi latają najważniejsi politycy niemieccy, opiekuje się należąca do Lufthansy firma Lufthansa-Technik, która w 2009 roku przebudowała rządowego airbusa i od tego czasu przeprowadza jego przeglądy techniczne. Z poufnego raportu z 15 grudnia sporządzonego przez generała brygady Petera Klementa, który odpowiada za bezpieczeństwo lotów w niemieckim lotnictwie wojskowym, wynika, że podczas jednego z rutynowych przeglądów samolotu w 2010 roku Lufthansa zapomniała poinformować pilotów rządowego pułku transportowego, jak również producenta samolotu, czyli firmę Airbus, że zamontowała w nim nowy, cyfrowy system komunikacyjny. Z tego właśnie powodu pilotom "Konrada Adenauera", znajdującego się w drodze na szczyt grupy G20 w Argentynie, nie udało się nawiązać łączności z ziemią po awarii pokładowej elektroniki po przerwie w dopływie prądu, ponieważ posługiwali się inną checklistą, nakazującą im określone postępowanie w tego typu sytuacji nadzwyczajnej. W rezultacie znajdujący się wtedy nad Holandią samolot musiał zawrócić na najbliższe lotnisko niemieckie Kolonia/Bonn i lądować na nim z pełnymi zbiornikami paliwa. Kanclerz Angela Merkel i minister finansów Olaf Scholz udali się na szczyt w Buenos Aires dopiero następnego dnia rejsowym samolotem hiszpańskich linii lotniczych Iberia. Sytuacja nadzwyczajna kategorii "c" Wspomniany wyżej generał Peter Klement, który dokładnie zbadał przyczyny tego zdarzenia, zakwalifikował później lądowanie bez łączności z ziemią z pełnymi zbiornikami jako sytuację nadzwyczajną kategorii "c". W czterostronicowym raporcie w tej sprawie Klement napisał, że w normalnych okolicznościach zimny lut w jednym z prostowników nie stanowiłby specjalnego problemu, ponieważ takie urządzenia są dublowane i w razie usterki jednego z nich automatycznie uruchamia się następne. Podczas lotu rządowego airbusa do Argentyny ten system działał jednak tylko przez 70 sekund, ponieważ awarii uległo także równocześnie "kilka wadliwych przełączników", które sparaliżowały system awaryjnego zasilania prądem pokładowej elektroniki, informuje tygodnik "Der Spiegel". W rezultacie monitory na tablicy przyrządów w samolocie zaczęły migotać, rozległ się dźwiękowy sygnał alarmowy, a piloci nie mogli nawiązać łączności z ziemią. Udało im się porozumieć z wieżą kontrolną na lotnisku Kolonia/Bonn dopiero przy pomocy zwykłego telefonu komórkowego. Zabrakło informacji o nowym systemie Jak pisze dalej "Der Spiegel", do tej niebezpiecznej sytuacji doszło wskutek błędu Lufthansy. Podczas wspomnianego wyżej przeglądu technicznego rządowego airbusa A340 w 2010 zamontowano w nim cyfrową jednostkę zarządzania systemem audio (AMU), która steruje całym systeme łączności w samolocie, zarówno w kabinie pilotów jak i ich łącznością z ziemią. W razie awarii systemu zasilania prądem ten nowy system, w odróżnieniu od wcześniejszego systemu analogowego, nie da się uruchomić ponownie w dotychczasowy sposób, stwierdza generał Klement w swoim raporcie. Piloci próbowali go uruchomić postępując według kolejnych punktów awaryjnej checklisty. Korzystali jednak ze starej instrukcji, ponieważ nic nie wiedzieli o istnieniu nowej, obsługującej także awarię cyfrowego systemu AMU. Lufthansa nie przyznaje się do błędu Firma Lufthansa Technik odrzuca oskarżenia o niedopełnienie obowiązków. Rzecznik prasowy tej firmy Jens Krüger oświadczył agencji prasowej dpa, że "Lufthansa Technik przez cały czas stosowała się do wszystkich przepisów związanych z bezpieczeństwem lotów i przepisami prawa w tej materii. Odnosi się to także do jej obowiązków związanych z prowadzeniem dokumentacji technicznej". Krüger nie podał więcej szczegółów na temat wbudowania do rządowego samolotu nowego systemu sterującego pracą systemów audio. DW, afp, dpa / pa Redakcja Polska "Deutsche Welle"