Przed czwartkową (23 kwietnia ) telekonferencją unijnych przywódców na temat walki z koronakryzysem Angela Merkel przedstawiła w Bundestagu stanowisko niemieckiego rządu. Wykorzystała swe wystąpienie, by ponownie zaapelować o wytrwałość i dyscyplinę w przestrzeganiu ograniczeń wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19. Przestrzegła, przed zbyt "śmiałym" łagodzeniem obostrzeń oraz przyznała, że dopiero dostępność szczepionki oznaczać będzie koniec pandemii. "Od tygodni żyjemy w warunkach pandemii. Każdy z nas musiał dostosować swoje życie do nowych okoliczności, zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Każdy z nas może powiedzieć o tym, czego mu najbardziej brakuje. I mogę zrozumieć, że każdemu wydaje się, iż to życie w warunkach pandemii trwa już bardzo długo" - mówiła Angela Merkel. "To nie spodoba się nikomu, ale jest prawdą: Nie jesteśmy w końcowej fazie pandemii, ale ciągle na jej początku. Będziemy musieli jeszcze długo musieli żyć z tym wirusem" - podkreśliła. Według niemieckiej kanclerz, jeszcze przez długi czas "centralnym problemem polityki w Niemczech i Europie" będzie to, by nie dopuścić, aby systemy ochrony zdrowia zostały przeciążone. "Bezczelne" wyzwanie dla demokracji Angela Merkel przyznała też, że pandemia to "bezczelne" wyzwanie, rzucone demokracji, bo ogranicza "nasze kluczowe prawa i potrzeby". "Taką sytuację można zaakceptować tylko wówczas, gdy powody ograniczeń są przejrzyste i zrozumiałe, gdy krytyka i sprzeciw nie tylko są dozwolone, ale i pożądane oraz gdy wzajemnie są wysłuchane" - podkreśliła,, dodając, że żadna decyzja nigdy nie była dla niej trudniejsza, niż ograniczenie swobód. A jednak dzięki trzymaniu się surowych zasad, dyscyplinie i cierpliwości w ostatnich tygodniach udało się spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa w Niemczech, a jednocześnie zwiększyć możliwości szpitali oraz przeprowadzenia testów na COVID-19. "A jednak dopiero szczepionka zakończy pandemię koronawirusa" - przyznała kanclerz. "Stąpamy po najcieńszym lodzie" Ostrzegła, że choć statystyki nowych zakażeń wskazują, że "sytuacja rozwija się we właściwym kierunku", to sytuacja jest "zwodnicza". "Stąpamy po cienkim lodzie, powiedziałabym nawet, że po najcieńszym" - powiedziała Angela Merkel, tłumacząc, że aktualne dane o zachorowaniach odzwierciedlają rzeczywistość sprzed około 10 dni. "Jeśli na początku tej pandemii wykażemy możliwą największą wytrwałość i dyscyplinę, to szybciej będziemy w stanie przywrócić życie gospodarcze, społeczne i publiczne, i to trwale" - zaapelowała. Jak przekonywała, tylko "skupienie i wytrwałość" mogą zapobiec ponownemu zaostrzeniu ograniczeń, izolacji niektórych grup ludzi i katastrofalnym warunkom w szpitalach. Skrytykowała władze niemieckich krajów związkowych, które - jej zdaniem - czasem "zbyt śmiało" podchodzą do łagodzenia ograniczeń, wprowadzonych w związku z pandemią. "Nie dopuście do zaprzepaszczenia tego, co już osiągnęliśmy i nie ryzykujcie porażki" - upominała Merkel, apelując do premierów landów o ostrożność i rozsądek. Niemcy wpłacą więcej do budżetu UE O tym, jak odbudować gospodarkę europejską po pandemii, mają w czwartek wieczorem rozmawiać w trakcie wideokonferencji przywódcy państw UE. Według Angeli Merkel w trakcie tej dyskusji na pewno powróci pomysł "by zaciągać wspólne długi na wspólną odpowiedzialność". Chodzi o euroobligacje strefy euro, nazywane tez "koronaobligacjami", które sugerują najbardziej dotknięte kraje południa UE, jak Włochy i Hiszpania, a także Francja. Jednak niemiecka kanclerz po raz kolejny stanowczo odrzuciła te pomysły. Argumentowała, że krok taki wymagałby zmiany unijnych traktatów, aby umożliwić "przeniesienie na UE części kompetencji budżetowych". "To byłby czasochłonny i trudny proces, a nie bezpośrednia pomoc w aktualnej sytuacji" - tłumaczyła. Angela Merkel jednocześnie potwierdziła, że skłonna jest wyrazić zgodę na czasowe i znaczne zwiększenie niemieckich wpłat do kasy UE, by wesprzeć odbudowę gospodarki po koronakryzysie. "Jesteśmy gotowi, by w duchu solidarności przez ograniczony czas wnosić inny, znacznie wyższy wkład do europejskiego budżetu. Chcemy bowiem, by wszystkie kraje UE mogły uzdrowić gospodarki" - podkreśliła. Kanclerz także wyraziła poparcie dla działań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), uznając ją za "partnera, bez którego nie można się obejść i ma nasze wsparcie". To aluzja do niedawnych słów prezydenta USA Donalda Trumpa, który zarzucił WHO niewłaściwą reakcję na pandemię koronawirusa i zapowiedział wstrzymanie jej finansowania. *** #POMAGAMINTERIA Inżynierowie wywodzący się z Politechniki Śląskiej prowadzą zrzutkę na bramy odkażające dla szpitali. Chcą postawić ich co najmniej dziesięć, uruchomili już działający prototyp. Możesz im pomóc i wesprzeć szpitale w walce z epidemią koronawirusa. Sprawdź szczegóły >> W ramach akcji naszego portalu #POMAGAMINTERIA łączymy tych, którzy potrzebują pomocy z tymi, którzy mogą jej udzielić. Znasz inicjatywę, która potrzebuje wsparcia? Masz możliwość pomagać, a nie wiesz komu? Wejdź na pomagam.interia.pl i wprawiaj z nami dobro w ruch!