Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Berthold Kohler pisze, że Helmut Kohl pozostawia potężne polityczne dzieło. "Kiedy w październiku 1982 roku Kohl zostawał kanclerzem, niewielu wierzyło, że będzie to długie i istotne urzędowanie. Ale Kohl pozostał na stanowisku przez 16 lat, dłużej niż ktokolwiek przed nim i po nim. Także jego polityczne dokonania wytrzymują porównanie z każdym z poprzedników. Konrad Adenauer był kanclerzem odbudowy, Willy Brandt kanclerzem traktatów wschodnich. Ale żaden z nich nie mógł nawet marzyć o tym, aby stać się kanclerzem zjednoczenia. Kohl jak nikt inny wiedział jak wykorzystać szansę na jedność Niemiec i spleść ją ze zjednoczeniem Europy" - czytamy we "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Redaktor naczelny dziennika "Sueddeutsche Zeitung" Kurt Kister pisze w komentarzu zatytułowanym "Wielki kanclerz", że Helmut Kohl poprowadził Niemcy do Europy i tam je umocował. "To było marzeniem generacji Kohla, aby znieść granice na tym starym, nasyconym krwią kontynencie. Marzenie to powstało nie tylko z wojennej traumy, ale także z faktu, że Europa przez stulecia sama się rozszarpywała". Autor tekstu przypomina także o aferze z tajnymi kontami w CDU, która mocno zaszkodziła wizerunkowi partii, samego Kohla i niemieckiej polityki. "Ta afera z biegiem czasu będzie jednak blaknąć. To co pozostanie, to kanclerz Helmut Kohl, który kilka razy zachował się właściwie we właściwym momencie. Nie wszystko było dobre, ale niektóre posunięcia były tak dobre, że nabrały historycznego znaczenia. Nie, jedność Niemiec nie spadła Kohlowi z nieba. Także europejskie zjednoczenie nie zdarzyło się ot tak. W sprawie Europy Kohl rzeczywiście miał wizję, a potem jego rząd rozwinął odpowiednią strategię. Ta nie zawsze się sprawdzała, ale ostatecznie doprowadziła do tej Europy, która mimo kryzysu migracyjnego, kryzysu euro i regionalnych nierówności, jest najlepszą Europą jaka kiedykolwiek istniała" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung". Komentator dziennika "Die Welt" Torsten Krauel pisze tymczasem, że "Helmut Kohl był tak samo dobry w burzeniu jak i w odbudowywaniu. Kiedy w 1989 roku rozpadał się blok wschodni, był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Mając przed oczami chaos grożący kontynentowi, zaproponował Europę jaką dzisiaj znamy. Ale otwartym pozostaje pytanie, czy ten europejski dom okaże się jego dziedzictwem czy największym błędem" - czytamy w "Die Welt". Komentator dziennika "Bild" Julian Reichelt pisze z kolei, że Helmut Kohl umarł, ale żyje w świadomości milionow Europejczyków. "Kohl żyje w wolności milionów ludzi, którzy urodzili się na wschodzie Niemiec i którzy zawdzięczają mu zjednoczenie kraju. Żyje w każdym zdziwionym uczniu, któremu trzeba tłumaczyć, że Berlin był kiedyś podzielony murem. Ale Helmut Kohl był nie tylko niemieckim, ale przede wszystkim europejskim mężem stanu. To Kohl tak napędził europejską integrację, że wojna stała się na tym kontynencie niemożliwa. W czasie Brexitu i populizmu nie ma potężniejszego znaku niż życie Helmuta Kohla" - pisze Reichelt. Opr. Wojciech Szymański/Redakcja Polska Deutsche Welle