"Auschwitz nie spadł z jasnego nieba. Auschwitz wkradł się krok po kroku, od małych, dyskryminujących rozporządzeń począwszy, aż po masowe ludobójstwo" napisał wiceprzewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego w liście zamieszczonym w wydaniu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" z 29 lipca. Założyciel Facebooka w ogniu krytyki Swój list Marian Turski zaadresował do założyciela Facebooka Marka Zuckerberga. Zaapelował w nim o to, żeby "nie wbrew demokracji, tylko przeciwnie, z miłości do niej, nie zezwalał, aby na Facebooku mogli dochodzić do głosu ci, którzy negują Holocaust". O Zuckerbergu - z uwagi na stale rosnącą liczbę nacechowanych nienawiścią wypowiedzi oraz fake newsów w mediach społecznościowych - wypowiedział się niedawno także krytycznie przewodniczący Konferencji Europejskich Rabinów Pinchas Goldschmidt. Jak stwierdził, szczególnie smutne i wskazujące na ślepotę wobec wydarzeń historycznych jest to, że akurat żydowski przedsiębiorca, jakim jest Zuckerberg, nie potrafi lub nie chce dostrzec, do czego może doprowadzić nienawiść i zniesławianie pewnych grup ludzi. Negowanie Holocaustu to śmierć demokracji Marian Turski, który przeżył obóz w Auschwitz, nazwał Zuckerberga jednym "z potentatów władzy, tak zwanej czwartej siły, ponieważ Facebook jest częścią tej czwartej siły"."Ludzie, którzy dziś negują Holocaust, są przedstawicielami pewnej ideologii, którą kierują dalej do młodego, współczesnego pokolenia; ideologii, która doprowadziła do śmierci sześciu milionów Marianów Turskich" - podkreśla w swym liście wiceprzewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. W dalszej części listu Marian Turski zwraca uwagę, że do Auschwitz doszło w określonych okolicznościach - wtedy, gdy "ludzie dali się ogłupić, gdy przyzwyczaili się do kolejnych kłamstw i zostali przepełnieni nienawiścią". Na końcu takiego, starannie zaplanowanego, "postępu kłamstw i mowy nienawiści" - jak podkreśla Turski - pojawiło się wezwanie i podżeganie do masowych morderstw. Dlatego negowanie Holocaustu - konkluduje Turski - jest "śmiertelne dla systemu demokratycznego". KNA/jak Redakcja Polska Deutsche Welle