Premier Bawarii Horst Seehofer zapowiedział, że jego kraj "w obronie własnej" podejmie działania zmierzające do ograniczenia liczby uchodźców. Wobec stale rosnącej liczby imigrantów Bawaria chce, by byli oni zawracani już na granicy niemiecko-austriackiej. - Osoby z szansami na uzyskanie politycznego azylu mają być natomiast natychmiast rozdzielane z Bawarii na dalsze niemieckie kraje związkowe - powiedział Seehofer na łamach "Bild-Zeitung". - Osiągnęliśmy granice naszych możliwości - stwierdził szef CSU. Nie wiadomo jednak, jak miałoby wyglądać stworzenie rozważanych przez Bawarię stref tranzytowych na jej zewnętrznej granicy. Zgodnie z wolą bawarskich polityków w strefach tych natychmiast miałyby być rozpatrywane wnioski o azyl, a imigranci bez szans na uzyskanie statusu azylanta byliby odsyłani do Austrii. Seehofer przyznał jednocześnie, że dla utworzenia takich stref Bawaria potrzebuje wsparcia ze strony rządu federalnego. Ochrona granic leży w gestii policji federalnej podlegającej federalnemu ministerstwu spraw wewnętrznych. Premier Bawarii po raz kolejny skrytykował kanclerz Angelę Merkel. - W obozach uchodźczych na Bliskim Wschodzie fałszywe sygnały docierające z Niemiec odbierane są jako przesłanie: Niemcy chcą, żebyśmy przybywali - powiedział Seehofer w rozmowie z "Bild-Zeitung". Austria ostrzega przez rozruchami Rząd Austrii zapowiedział, że zareaguje na ewentualne "ochronne środki zaradcze" podjęte przez Bawarię. - Jeżeli Bawaria zacznie z jednej strony hamować strumienie uchodźców, z drugiej wprowadzi jeszcze bardziej restryktywne kontrole, to samo będzie musiała zrobić także Austria - oznajmiła szefowa austriackiego MSW Johanna Mikl-Leitner w czwartek wieczorem na spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu. Jednocześnie ostrzegła przed grożącym Austrii "kryzysem humanitarnym i jego nowej skali" oraz możliwymi rozruchami, o ile Bawaria rzeczywiście miałaby zawracać uchodźców z granicy. - Jeżeli uchodźcy, którzy chcą zostać w Niemczech, zostaną odesłani do Austrii, trzeba się liczyć z zamieszkami na granicy - stwierdziła w Luksemburgu Mikl-Leitner. Do Austrii dociera dziennie z Węgier pięć do sześciu tysięcy migrantów przybywających tam trasą bałkańską. Rząd w Monachium jest zirytowany, że Austria bez przeszkód pozwala im na dalszą podróż do Bawarii. Graniczący z Bawarią Salzburg bez emocji zareagował na zapowiedzi Seehofera. - Odczekajmy, co Bawaria rzeczywiście zrobi. Ochrona granic jest w Niemczech sprawą Berlina a Angela Merkel wielokrotnie wyrażała ostatnio na ten temat swoje opinie - powiedział rzecznik premiera Salzburga Wilfrieda Haslauera. Ani ogrodzenia, ani deportacje nie powstrzymają imigrantów przez zamiarem dotarcia do celu, jakim są Niemcy. Merkel trwa przy swoim Kanclerz Merkel tymczasem nadal podkreśla, że Niemcy są otwarte dla ludzi, którzy uciekają przed wojną, przemocą i terrorem. - Kto nie ma powodu do uzyskania azylu, musi opuścić Niemcy, ale każdy przypadek musi być starannie rozpatrzony - zaznaczyła Merkel na spotkaniu CDU w Wuppertalu. Szczególną odpowiedzialność ponoszą zwłaszcza partie z "C" w swojej nazwie, zatem partie chrześcijańskie, jak CDU i CSU. To "C" nie jest zarezerwowane na niedzielne kazania, ani dla ludzi żyjących już w Niemczech i w Europie, zaznaczyła szefowa chadecji. - Wznoszenie wokół Niemiec zasieków nie jest rozwiązaniem - zaznaczyła Angela Merkel. SPD ostrzega Ograniczenia liczby przyjmowanych uchodźców coraz głośniej domagają się tymczasem także socjaldemokraci. - Nie możemy na stałe przyjmować i integrować rokrocznie ponad milion uchodźców - ostrzegli we wspólnym artykule w "Spieglu" wicekanclerz Sigmar Gabriel i szef MSZ Frank-Walter Steinmeier. Mimo gotowości niemieckiego społeczeństwa do pomocy, trzeba zrobić wszystko, co możliwe, by liczba napływających migrantów znowu się zmniejszyła. - Nasza polityka będzie akceptowana, jeżeli nie będziemy nadużywać gotowości niesienia pomocy - wyjaśnili obywaj politycy SPD. Nastawienie Niemców do pokonywania kryzysu uchodźczego zmienia się. W opublikowanych w piątek wynikach badania opinii publicznej tylko 45 procent respondentów jest jeszcze zdania, że Niemcy są w stanie poradzić sobie z dużą liczbą uchodźców. 51 procent uważa, że jest to zadanie ponad siły. Jeszcze dwa tygodnie temu większość, bo 57 procent uważała, że z tą liczbą uchodźców Niemcy sobie poradzą i tylko 40 procent było nastawionych sceptycznie. Gorzki bilans Według informacji ministrów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, Thomasa de Maiziere'a (CDU) i Heiko Maasa (SPD) zanotowano w tym roku 490 zamachów na schroniska dla azylantów. - To gorzki bilans - stwierdził Heiko Maas. - Dwie trzecie podejrzanych o dokonanie tych zamachów pochodzi z regionów, w których takich przestępstw dotąd nie odnotowywano - powiedział niemieckiej prasie Thomas de Maiziere. Budzi to ogromny niepokój, dlatego "musimy walczyć o to, by pewnych rzeczy się nie mówiło i nie robiło" - zaznaczył. De Maiziere potwierdził również, że rząd dysponuje informacjami, zgodnie z którymi z uchodźcami mogą przybywać do Niemiec także terroryści. - Informacje te są sprawdzane - powiedział szef MSW. (epd, dpa, rtrt, afp) / Elżbieta Stasik / Redakcja Polska Deutsche Welle