Niemiecki kontrwywiad weźmie pod lupę działaczy partii Alternatywa dla Niemiec w Turyngii. Medialne doniesienia w tej sprawie potwierdził szef Urzędu Ochrony Konstytucji w tym landzie Stephan Kramer. Jak stwierdził, granica pomiędzy AfD a grupami skrajnie prawicowymi ulega postępującej erozji.Lokalny oddział Alternatywy dla Niemiec w Turyngii był jednym z organizatorów tzw. marszu milczenia, który odbył się w minioną sobotę w Chemnitz. Z ustaleń kontrwywiadu wynika, że wzięło w nim udział około 2,5 tys. znanych służbom prawicowych radykałów. Struktury partii w Turyngii zostaną dlatego skontrolowane pod kątem prowadzenia działań antykonstytucyjnych. Po przeprowadzeniu kontroli zapadnie decyzja, czy partia zostanie poddana systematycznej obserwacji. Demonstracja w Chemnitz Kontrwywiad chce w pierwszej kolejności sprawdzić, czy AfD w Turyngii rzeczywiście dystansuje się od środowisk skrajnej prawicy, czy jedynie to markuje - podawała telewizja MDR. Decydująca ma być kwestia, w jakim stopniu ekstremistyczne przekonania wywierają swoje piętno na AfD w Turyngii. Razem z ekstremistami Dziennikarze publicznej telewizji ARD ustalili, iż obecność na sobotniej manifestacji w Chemnitz osób zaliczanych do rdzenia niemieckiej skrajnej prawicy nie była przypadkowa. ARD podaje, że organizatorzy "marszu milczenia" od początku planowali połączyć się w Chemnitz z marszem organizowanym przez radykalne, antyimigranckie ugrupowanie Pro Chemnitz. Przyznał to Martin Kohlmann - inicjator tego pochodu.Tym sposobem razem z politykami AfD maszerowali m.in. przywódca zakazanej od 2014 roku organizacji "Narodowi-Socjaliści Chemnitz" Maik Arnold, którego podejrzewa się o kontakty z grupą terrorystyczną Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU). W marszu uczestniczył też m.in. Christian Fischer, kierujący zakazaną w 2009 roku organizacją "Wierna ojczyźnie niemiecka młodzież" HDJ, która wzorowała się na Hitlerjugend.W minionych dniach liczni politycy domagali się rozpoczęcia obserwacji AfD przez kontrwywiad. Rząd Niemiec odpowiadał jednak, że decyzja w tej sprawie należy do organów bezpieczeństwa, a nie do polityków.szym (afp, epd. mdr, ard)