Prezydent Klaus Iohannis wybrał symboliczną datę. Tuż przed rocznicą rumuńskiej rewolucji ostrzegł społeczeństwo przed rozwojem sytuacji politycznej w kraju: "W 1989 Rumunii wołali 'Precz z komunizmem!'. Dzisiaj żądanie to rozlega się ponownie - jako jasne przesłanie do polityków, którzy dowodzą w tych dniach, że niczego się nie nauczyli z błędów przeszłości. Obrona ideałów rewolucji oznacza obronę instytucji państwa, wartości takich jak wolność, demokracja i respekt wobec obywateli". Dziesiątki tysięcy ludzi wychodzi od tygodni na ulice w obawie, że kontrowersyjna reforma wymiaru sprawiedliwości zagraża państwu prawa, demokracji i europejskim ideałom. Protesty odbywają się w zasięgu wzroku bukareszteńskiego parlamentu, ale też we wszystkich większych miastach kraju. Już na początku czerwca setki tysięcy Rumunów protestowało przeciwko planom populistycznej lewicowej PSD. Zagrożone państwo prawa Po tym, jak w lutym musiał odejść minister sprawiedliwości Florin Iordache, a później także premier Sorin Grindeanu, prostesty się uspokoiły. Ale z kilkumiesięcznym poślizgiem 21 grudnia parlament zatwierdził jednak pakiet ustaw o reformie wymiaru sprawiedliwości - w przyspieszonym tempie i częściowo przy drzwiach zamkniętych, bez udziału w dyskusji opozycji. Krytycy mówią o godzącym w sądy "puczu parlamentarnym". Po głosowaniu w parlamencie reformy może już tylko powstrzymać prezydent Iohannis albo nacisk z zewnątrz. W ogniu krytyki znajduje się szereg zmian w kodeksie karnym i kodeksie postępowania karnego. Zapisy te przyznają rządowi większe możliwości wywierania politycznego wpływu na wymiar sprawiedliwości. Jednocześnie ograniczają niezawisłość sędziów i prokuratorów, co może prowadzić w efekcie do naruszenia trójpodziału władzy. Utrudnienie pracy policji i sądownictwu Kontrowersyjne zapisy dotyczą nie tylko ograniczenia kompetencji policji i sądów, ale też Narodowej Dyrekcji Antykorupcyjnej z jej szefową Laurą Codruța Kövesi. Przewidują również zakaz publikowania komunikatów na temat postępowań toczących się w sprawach o korupcję i dziennikarstwo śledcze. Ministerstwo sprawiedliwości ma mieć w przyszłości większe możliwości ingerencji w pracę sędziów i prokuratorów. Ustanowione politycznie, nadrzędne gremium miałoby prawo ingerować przeciwko nieodpowiadającym mu decyzjom sędziów i prokuratorów. Zarazem oskarżeni mieliby być informowani, kiedy staną się przedmiotem śledztwa. Oskarżeni mają też mieć możliwość uczestniczenia w przesłuchaniu świadków. A o ile wybrani, narzuceni politycznie prokuraturzy mieliby uznać, że śledztwo jest nieuzasadnione lub prowadzone nielegalnie, mogliby je zakończyć. Komisja Europejska, inaczej niż w przypadku Polski, wobec której podjęła decyzję o uruchomieniu art. 7 Traktatu o UE, na reformy w Rumunii reaguje stosunkowo powściągliwie. Bruksela wyraziła tylko zaniepokojenie, podobnie jak Departament Stanu USA i krytykujące rumuńskie reformy pojedyncze państwa unijne. Na rumuńskim przywództwie naciski te nie robią wielkiego wrażenia. Peter Janku / Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle