Z rynku miałyby zniknąć między innymi kolor niebieski nr 15 i zielony nr 7. Dwie trzecie salonów w Niemczech korzysta z nich na co dzień. Agencja podkreśla, że rynek kosmetyczny Unii Europejskiej już dawno zakazał korzystania z tych pigmentów i dodaje, że czego nie można stosować na skórę, z całą pewnościa nie można także stosowac pod skórą. Tatuażyści, klienci i producenci farb sprzeciwiają się W Niemczech tatuażyści, klienci i producenci barwników sprzeciwiają się planowanemu zakazowi. W połowie stycznia tatuażysta Jörn Elsenbruch ruszył w internecie z petycją "Ratujmy tusze do tatuaży". Przez dwa tygodnie zebrał 151.619 podpisów. Teraz ma nadzieję, że sprawą zainteresuje się niemiecki rząd i wymusi na Komisji Europejskiej zmianę decyzji. W kwietniu kraje członkowskie Unii Europejskiej mają rozstrzygnąć wprowadzenie zakazu stosowania barwników. Jeżeli zostaną one rzeczywiście zakazane, zaplanowany będzie równocześnie okres przejściowy. W tym czasie będzie jeszcze można korzystać z barwnika niebieskiego i zielonego. Równocześnie będą prowadzone badania, które mają znaleźć alternatywę dla wspomnianych barwników. Tatuażyści i producenci są jednak sceptyczni, ponieważ - jak mówią - tych pigmentów zastąpić się nie da. Tatuażyści obawiają się, że zostaną bezrobotni Badania przeprowadzone przez niemiecki magazyn "Apotheken Umschau" z 2019 roku, dowodzą, że 21 procent Niemców ma tatuaże. To o połowę więcej niż jeszcze siedem lat temu. Wówczas, w 2012 roku, jedynie 11,4 procent Niemców było wytatuowanych. Jeżeli z rynku znikną barwniki niebieski 15 i zielony 7, wpłynie to na pracę tatuażystów. - Nie da się tatuować bez barwników - mówi tatuażysta Sven Schinke. Obawia się również, że wówczas rozkwitnie czarny rynek, a farby będą sprowadzane z USA. Mirjam Benecke Redakcja Polska Deutsche Welle