Po spektakularnej awarii samolotu z Angelą Merkel na pokładzie i przymusowym lądowaniu w Kolonii tym razem pecha miał minister pomocy rozwojowej Gerd Müller. Podstawiony na lotnisko w Ndola (Zambia) samolot rządowy typu Global 5000 okazał się niesprawny pomimo tego, że dopiero co naprawiany był przez specjalnie sprowadzonych z Niemiec mechaników. Według relacji świadków delegacja rządowa na czele z ministrem po 10 minutach pobytu na pokładzie została wezwana do opuszczenia samolotu. Świadkowie mówili o zepsutym wentylu i dymie z jednego z silników. Minister zdecydował się na powrót do Niemiec na pokładzie samolotu cywilnych linii lotniczych. - Mieliśmy szczęście, że nie polecieliśmy. W przeciwnym razie mogło dojść do krytycznej sytuacji w powietrzu. Dlatego cieszymy się - skomentował polityk CSU. Jego koleżanka z gabinetu Merkel, szefowa MON Ursula von der Leyen (CDU), której podlega flota rządowa, wystosowała przeprosiny. Zaznaczyła, że w ostatnich dniach wielokrotnie zajmowała się kwestią samolotów dla VIPów. Jak dodała, dobrze że delegacja nie poleciała, "bo bezpieczeństwo jest najważniejsze". (AFP/du) Redakcja Polska "Deutsche Welle"