Niemiecki dziennik gospodarczy pisze o planach wznowienia od 5 grudnia budowy gazociągu Nord Stream 2 pod Bałtykiem, mimo amerykańskich sankcji wymierzonych w tę inwestycję. Jak sugeruje, politycy niemieckiej wielkiej koalicji liczą, że administracja przyszłego prezydenta USA Joe Bidena bardziej konstruktywnie podejdzie do sprawy rosyjsko-niemieckiej magistrali. "Rząd federalny musi pilnie poruszyć temat Nord Stream 2 z nową administracją amerykańską. Przyszły prezydent USA Joe Biden wprawdzie też jest przeciwnikiem gazociągu, ale jest zainteresowany konstruktywną współpracą z Europą. Trzeba wykorzystać tę szansę" - powiedział dziennikowi poseł SPD Timon Gremmels, sprawozdawca frakcji w sprawie Nord Stream 2. Dodał, że "trudno sobie wyobrazić, by na końcu na dnie Bałtyku leżał bezużyteczny gazociąg". Ograniczone pole manewru "Handelsblatt" pisze, że gdy 20 stycznia 2021 roku Biden obejmie urząd prezydenta, "znów stanie przed dylematem". "Wprawdzie uważa Nord Stream 2 za strategiczny błąd, ale z drugiej strony chce poprawić stosunki z Niemcami, które mocno ucierpiały za czasów ustępującego prezydenta USA Donalda Trumpa. Jeżeli utrzyma sankcje przeciwko bliskiemu sojusznikowi, jak Niemcy, to ciężko będzie o wyczekiwany renesans partnerstwa transatlantyckiego. Jeżeli złagodziłby sankcje, to Nord Stream 2 prawdopodobnie już wkrótce zostanie uruchomiony" - ocenia niemiecka gazeta. "Jest jednak pytanie, czy Biden i jego doradcy w ogóle będą mieć pole manewru, by samowolnie złagodzić sankcje. Dotychczasowe ustawy w sprawie sankcji wobec Nord Stream 2 mocno ograniczały swobodę działania rządu" - zastrzega "Handelsblatt". Jak dodaje, jeżeli amerykański Senat jeszcze przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta zaostrzy ustawę o ochronie suwerenności energetycznej Europy (w skrócie PEESCA), to rząd może w ogóle nie mieć możliwości do ustępstw. Ceną ustępstwa w sprawie Huawei? Polityk SPD Christoph Matschie także opowiedział się za dyplomatyczną inicjatywa w sprawie spornego gazociągu. "Nie mogę sobie wyobrazić, że demokraci w Kongresie są zainteresowani tym, by zawężać możliwości działania swego własnego prezydenta" - ocenił. Jego zdaniem obie strony muszą wyjść sobie naprzeciw. Matschie zasugerował, że w zamian za ustępstwo w sprawie sankcji wymierzonych w Nord Stream 2 rząd w Berlinie powinien zasygnalizować USA, że Niemcy zrezygnują z udziału chińskiego operatora Huawei w rozbudowie sieci 5G. Amerykanie uważają chiński koncern za ryzyko dla bezpieczeństwa państwa. "Handelsblatt" wskazuje, że także w Niemczech są przeciwnicy Nord Stream 2. Zieloni żądają wycofania poparcia rządu dla tej inwestycji. Eurodeputowana Zielonych Franziska Brantner powiedziała gazecie, że Nord Stream 2 obciąża relacje Niemiec zarówno z innymi krajami UE, jak i z USA, a również przyszły prezydent amerykański jest "jasnym przeciwnikiem" gazociągu. "Pozwolenie na kontynuację budowy nie byłoby gospodarczą czy prawną koniecznością, ale polityczną głupotą rządu federalnego" - powiedziała Brantner. Groźba nowych sankcji W miniony weekend rzecznik konsorcjum Nord Stream 2 potwierdził, że w sobotę, 5 grudnia, po rocznej przerwie wznowione zostaną prace na budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu. Chodzi o działania na trzykilometrowym odcinku na niemieckich wodach. Magistrala o długości 1200 km jest już gotowa w 94 procentach. Przed rokiem budowa została wstrzymana wskutek presji USA, które zagroziły sankcjami firmom zaangażowanym w inwestycję. Amerykanie uzasadniają swe działania troską o bezpieczeństwo energetyczne Europy, która przez Nord Stream 2 może zwiększyć swoją zależność od gazu z Rosji. Ten argument podnoszą także polskie władze. W rezultacie amerykańskich gróźb już na początku roku szwajcarska firma Allseas, do której należały specjalistyczne statki układające podmorski rurociąg, wycofała się z udziału w budowie. Teraz gazociąg ma dokończyć rosyjski statek "Akademik Czerski". Tymczasem Waszyngton pracuje nad kolejnym zaostrzeniem ustawy w sprawie sankcji, by ostatecznie pogrzebać Nord Stream 2. W efekcie norweska firma certyfikacyjna DNV GL poinformowała kilka dni temu, że wycofuje się ze świadczenia usług związanych z nadzorem i certyfikacją statków, które wykonują projekt. Redakcja Polska Deutsche Welle