W 1991 r. rządy Polski i Niemiec zobowiązały się w Traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy do tworzenia warunków nauki języka (art. 21.2 i 25.3): niemieckiego dla mniejszości niemieckiej w Polsce i polskiego dla osób polskiego pochodzenia mieszkających w RFN. Warszawa w 25. rocznicę Traktatu podkreśla, że wypełniła już wszystkie zobowiązania wobec mniejszości niemieckiej i krytykuje asymetrię w realizacji powziętych zobowiązań, w czym wtórują jej organizacje polonijne. - Uważamy, że jest brak woli politycznej ze strony niemieckiego rządu. Tłumaczy on, że nie jest odpowiednim organem, jeśli chodzi o realizowanie Traktatu w zakresie języka polskiego, że odpowiedzialne za to są odpowiednie kraje związkowe - mówi Józef Malinowski. Przewodniczący Związku Polaków w Niemczech (ZPwN) spod znaku Rodła reprezentuje organizacje polonijne ws. oświatowych przy polsko-niemieckim "okrągłym stole". Na konto sukcesów ostatnich 25 lat Malinowski zalicza jednak "pewne postępy w zakresie nauczania języka polskiego jako języka kraju pochodzenia w systemie szkół publicznych". - Stała Konferencja Ministrów Kultury, Nauki i Oświaty Landów RFN ustaliła założenia i przekazała do krajów związkowych. Ale nie wszystkie zapoznały się z nimi i nie wcieliły w życie. Tu nam brakuje przepisów wykonawczych - wyjaśnia. Malinowski wskazuje w rozmowie z DW na jeszcze jeden deficyt. - Domagamy się podobnej strategii dla organizacji działających poza systemem szkolnym, w stosunku do organizacji społecznych zajmujących się oświatą - mówi. Malinowski chce wyegzekwować dla nich od strony niemieckiej tzw. wsparcie instytucjonalne, a więc stałe finansowanie. Oświata w gestii krajów związkowych Kwestie finansowe i organizacyjne nauki języka ojczystego leżą w Niemczech wyłącznie w gestii krajów związkowych. Ich przedstawiciele zasiadają w Polsko-Niemieckim Komitecie ds. Edukacji przy Polsko-Niemieckiej Komisji Międzyrządowej. To właśnie landy ze swymi niezależnymi systemami edukacyjnymi są właściwymi partnerami w sprawach nauczania języka polskiego. Przypomniał o tym ostatni raz przedstawicielom środowisk polonijnych w marcu 2015 r. w Berlinie ówczesny marszałek Senatu Bogdan Borusewicz po spotkaniu delegacji polskich senatorów w Bundesracie. - Wnioski dotyczące nauczania języka ojczystego należy składać nie w polskich konsulatach, lecz w landach - podkreślał wtedy Borusewicz. Bundesrat, konstytucyjna reprezentacja krajów związkowych, nie omieszkał zresztą przypomnieć o tym także niemieckiemu rządowi po podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu, przed jego ratyfikacją. W opublikowanym 27 września 1991 r. oświadczeniu (Deutscher Bundestag, 12. Wahlperiode, Drucksache 12/1283) druga izba niemieckiego parlamentu wskazywała na konstytucyjne prawa landów i podkreślała, że nie brały one aktywnego udziału w negocjacjach traktatowych dotyczących obszaru kultury, ale życzą sobie tego w przyszłości. Pomimo upomnienia pod adresem Berlina, polsko-niemiecki traktat uzyskał jednogłośnie aprobatę wszystkich 16 krajów związkowych, które zobowiązały się wnosić wkład w pogłębianie relacji z Polską. Wzorowi Nadreńczycy Z organizacji zajęć z języka polskiego jako języka ojczystego najlepiej wywiązuje się Nadrenia Północna-Westfalia. W stołecznym Düsseldorfie w Katolickiej Szkole Podstawowej przy ul. Mettmanner-Strasse języka polskiego uczy Anna Rozwadowska. Polka chwali "komfortową sytuację nauczycieli języków ojczystych w tym landzie", finansowanie przez władze oświatowe dojazdów dzieci na nieodpłatne lekcje. - W innych landach rodzice sami organizują nauczanie. Lekcje są odpłatne. Sytuacja ta jest nieporównywalna - mówi nauczycielka. Organizacja nauczania języka polskiego wymaga ogromnego zaangażowania i poświęcenia - podkreśla Grażyna Kamień-Söffken. Dziennikarka z Hanoweru zajmuje się tym w Dolnej Saksonii od 20 lat. Skuteczność wszelkich działań w tym zakresie zależy w dużym stopniu od przyjaznego klimatu politycznego i przepisów prawa landowego - tłumaczy. Także zachęcanie samych rodziców, żeby oni skorzystali z tych możliwości, kosztuje dużo wysiłku. Wszystko ułatwiłby centralny system informacyjny w każdym landzie - uważa Grażyna Kamień-Söffken. Na brak łatwego dostępu do informacji i pomocy prawnej narzekają generalnie wszyscy. O kursach języka polskiego jako ojczystego w Niemczech informują już portale ambasady RP w Berlinie, czy konsulatu generalnego RP w Kolonii. Lecz problemy stwarzają zainteresowanym różnice w przepisach landowych, różne wnioski w każdym kraju związkowym, inne warunki tworzenia klas językowych. - Prowadzimy rozmowy z władzami landów, jak to usprawnić - mówi w rozmowie z DW konsul generalny Jan Sobczak. Potrzebna promocja Wśród pedagogów w środowiskach polonijnych dyskutowane są ponadto kwestie statusu języka polskiego oraz gdzie go uczyć: w szkołach publicznych czy w szkołach społecznych? Szkoły społeczne "Polskiej Macierzy Szkolnej" mają pięćdziesięcioletnią historię. Ewa Mierzejewska, obecna prezeska stowarzyszenia mówi, że "krzywdzące jest nazywanie ich szkółkami niedzielnymi czy misyjnymi". Są to "szkoły-ośrodki polskości, w których coś się dzieje". Mierzejewska postuluje wypracowanie z partnerami w landach systemu kontroli nad szkołami społecznymi. - I to władze landowe powinny nas finansować - zaznacza. Podniesienia statusu nauczania języka polskiego w Niemczech postuluje działające w Hesji stowarzyszenie "Polintegro". - Dopóki język polski nie będzie przedmiotem szkolnym z ocenami na świadectwie wliczanymi do średniej, a nie jedynie dodatkowym zajęciem pozaszkolnym w godzinach popołudniowych, nie będzie większego zainteresowania ze strony młodzieży i rodziców - podkreśla Krzysztof Tadrowski z "Polintegro". Ponadto język polski musi być przedmiotem dostępnym też dla uczniów niemieckiego pochodzenia - mówi. Federalny Związek Nauczycieli Języka Polskiego uważa, że należy zadać sobie pytanie: po co uczyć się tego języka? - Tę odpowiedź musi dać strona polska. Ta odpowiedź musi być sformułowana w ramach systematycznej polityki promocji języka polskiego jako języka obcego i języka kraju pochodzenia - mówi Magdalena Telus, przewodnicząca związku. - Tak długo, jak język polski nie będzie miał statusu normalnego europejskiego języka obcego, tak długo będzie małe zainteresowanie nim wśród rodziców, którzy muszą podjąć trud zawiezienia dzieci do dalekiego - uważa. Lingwistka Anna Mróz z Polskiej Kafejki Językowej (SprachCafe Polnisch) w Berlinie-Pankow podkreśla, że każda metoda nauczania jest dobra, także oddolna. Lecz w nauczaniu powinien być uwzględniany też aspekt dwukulturowości. - Nie chodzi o przekazywanie tylko polskich wzorców kulturowych, ale umieszczenie ich w szerszym kontekście tej kultury, w której dziecko się wychowuje - podkreśla. Barbara Cöllen