Przed Sądem Krajowym w Hamburgu toczy się proces przeciwko 93-letniemu wartownikowi z byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Bruno D. oskarżony jest o pomocnictwo w morderstwie w 5230 przypadkach. Zdaniem oskarżyciela, jego zadaniem było "udaremnianie ucieczek, buntu czy oswobodzenia więźniów", tak więc musiał on dokładnie wiedzieć o egzekucjach dokonywanych w obozie. Proces toczy się przed Wydziałem Karnym Sądu dla Nieletnich, ponieważ oskarżony dokonywał domniemanych czynów przed osiągnięciem pełnoletności. Jak dotąd, od 17 października, odbyły się już 23 dni rozpraw. Obrońca oskarżonego Stefan Waterkant chciał przerwać tok rozpraw, składając 13 marca wniosek, aby proces odroczono ze względu na "istniejące zagrożenie dla życia" swojego klienta. Bruno D. obstawał, aby przez cały czas trwania procesu towarzyszyło mu troje członków jego rodziny. Hamburski sąd zareagował natychmiast na wniosek i już w przypadku ostatniego terminu, 20 marca, wdrożył znaczne przedsięwzięcia ochronne, ograniczające liczbę osób na sali rozpraw. Przewodnicząca składu sędziowskiego Anne Meier-Göring odmówiła przerwania rozprawy, argumentując, że wyjaśnieniem sprawy wartownika ze Stutthofu zainteresowany jest ogół społeczeństwa. Poza tym przewodnicząca obawia się "utraty materiałów dowodowych", bowiem przy późniejszym wznowieniu procesu niewykluczone byłoby, że naoczni świadkowie nie byliby już do dyspozycji sądu. Poza tym jest wysoce wątpliwe, czy drugi taki proces byłyby w ogóle możliwy do przeprowadzenia ze względu na jego rozmiary. Z tego względu we wtorek, 14 kwietnia, proces toczył się dalej. Oskarżony musiał jednak nosić maseczkę ochronną. (DPA/ma) Redakcja Polska Deutsche Welle