Na wyspie Ile aux Cochons w południowej części Oceanu Indyjskiego - wyspie w archipelagu Wysp Crozeta, części Francuskich Terytoriów Południowopolarnych - jeszcze w latach 80. XX wieku kolonia pingwinów królewskich sięgała setek tysięcy, szacunkowo pół miliona par. Było ich tam tyle, że wyspę uważano za największą kolonię tego gatunku. Teraz jednak badacze biją na alarm: w minionych 35 latach ich populacja skurczyła się tam o prawie 90 proc. - napisała międzynarodowa grupa naukowców w fachowym czasopiśmie "Antartic Science". Dziś na Ile aux Cochons znajduje się już tylko jakieś 60 tys. par pingwinów. Uwagę naukowców zwróciła przede wszystkim analiza zdjęć satelitarnych kolonii pingwinów królewskich zrobionych między 1982 r. i dzisiaj. Zagadkowy proces Przyczyny tak ogromnego spadku populacji są jeszcze niejasne. Powodem mogą być przywleczone na wyspy myszy albo koty, które pożerają pisklęta. Inną przyczyną mogą być choroby lub zmienione warunki związane z fenomenem klimatycznym El Niño. W 1997 r. El Niño tak podgrzało południowe wody Oceanu Indyjskiego, że pingwinom skończył się pokarm. Żadna z tych hipotez nie tłumaczy jednak, dlaczego doszło do tak ogromnego spadku populacji pingwinów królewskich. Zagadkę tę można rozwiązać tylko na miejscu - piszą naukowcy. Dlatego na początek przyszłego roku planowana jest ekspedycja, po której zakończeniu być może trzeba będzie na nowo oszacować stan zagrożenia tych królewskich ptaków. Do tej pory przynajmniej ten gatunek nie jest uważany za zagrożony wyginięciem. dpa / stas, Redakcja Polska Deutsche Welle