"Cios Jarosława Kaczyńskiego wymierzony w ostatnim tygodniu sądownictwu stawia nas przed pytaniem: jakie określenie, jaka etykietka pasuje do Polski Kaczyńskiego" - zastanawia się Konrad Schuller we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) w komentarzu zatytułowanym "Kaczykistan". Jak pisze warszawski korespondent frankfurckiego dziennika, "Kaczyński sam usiłował już wielokrotnie przykleić własnemu krajowi etykietkę". Przez długi czas zanim prezes PiS przejął władzę "Polska była dla niego Ubekistanem". Nazwa ta pochodziła od Urzędu Bezpieczeństwa UB - wyjaśnia Schuller. Bowiem w opinii Kaczyńskiego, "w służbach specjalnych aż po wymiar sprawiedliwości istnie do dzisiaj sieć powiązań z okresu PRL, co ma usprawiedliwiać jego zamach na sądy w celu ratowania ojczyzny jako nieunikniony". Tymczasem, jak zaznacza FAZ, przeciwnicy Kaczyńskiego już dawno przykleili mu etykietkę "prezesa", robiąc aluzje do czasów nazistowskiego terroru. Używają takich pojęć jak "Blitzkrieg" (wojna błyskawiczna, przyp. red.) czy "pacyfikacja" sądownictwa. "A przecież pojęcie pacyfikacji było w słownictwie nazistów zaszyfrowanym określeniem eksterminacji całych wsi i miast w okupowanej Polsce - przypomina korespondent, dochodząc jednocześnie do wniosku, że to jednak zbyt przesadne porównanie. Kaczyński to nie Putin ani Erdogan "Czy Kaczyński jest jak Putin, a może jak Erdogan lub Wiktor Janukowycz - zastanawia się autor i konstatuje, że ostatnie słowa Kaczyńskiego «mordercy», «zdradzieckie mordy» użyte wobec opozycji w Sejmie mają wprawdzie na skali pogardy "średni ciężar gatunkowy, ale nie idą tak daleko, jak np. rzekoma zapowiedź Putina, "że powiesi gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego «za jaja»". Zdaniem Konrada Schullera trudno jest też przyrównać Kaczyńskiego do Janukowycza czy Erdogana, którzy wykazywali skłonności do użycia w praktyce kary śmierci wobec zdrajców. FAZ przypominając, że prezes PiS był zdania, iż "Wojciechowi Jaruzelskiemu należy się kula w łeb", podkreśla, że nigdy "nie napadł on jednak jak Putin na sąsiedzki kraj, ani nie wsadził jak Erdogan dziesiątek tysięcy ludzi do wiezienia". Nihilizm Kaczyńskiego Autor zastanawia się czy można, zatem, przyrównać Kaczyńskiego do Janukowycza, który przejął władzę "dyskretnie przez zawłaszczenie krok po kroku prasy, sądownictwa i aparatu państwowego i używając w niewielkim stopniu przemocy". Mimo, że "obu polityków cechuje absolutny nihilizm" dzielą ich jednak fundamentalne różnice, uważa Konrad Schuller. Nihilizm Janukowycza z jego upodobaniem do "złotych sedesów" wywodzi się z jego młodzieńczej przeszłości przestępczej w Donbasie. Natomiast Kaczyński, zdaniem korespondenta FAZ, jest "skrytym ascetą, prawnikiem pochodzącym z głęboko patriotycznej katolickiej rodziny". Pogarda szefa PiS dla prawa oraz jego ochronnej siły nie wynika z osobistej niegodziwości, lecz z traumatycznych doświadczeń, których doznał jego kraj od Niemiec i Rosji, gdy to prawo śmiertelnie zawiodło. "Kaczyński karmił potem swój nihilizm lekturą Carla Schmitta oraz Nicolo Machiavellego - teoretyków stosowania wrogości i kłamstwa w służbie ojczyzny - wskazuje autor. "Kaczykistan" Zastanawiając się, czym jest Polska pod władzą Kaczyńskiego, korespondent FAZ dochodzi do wniosku, że nie jest ona "ani nową nazistowską Rzeszą, jak sugeruje opozycja, ani uzbrojonym po zęby agresywnym państwem, jak Rosja Putina, ani gangsterską republiką Janukowycza. Nie jest także "Ubekistanem", jak mamił swego czasu Kaczyński. "Będziemy musieli znaleźć dla tego tworu inną własną nazwę, która tak trafnie odda jego wyjątkowość, że niemożliwy będzie jakikolwiek sprzeciw. Ta nazwa już istnieje: to Kaczykistan - stwierdza na koniec Konrad Schuller. Opr. Alexandra Jarecka/ Redakcja Polska Deutsche Welle