"Druga wojna światowa i jej skutki nadal kształtują niemiecką politykę pamięci. Równocześnie wraz z powiększaniem się czasowego dystansu do lat 1939-1945 wiedza o wojnie zanika. Istniejące muzea podtrzymują pamięć i pokazują jej znaczenie dla przyszłości. 75 lat po zakończeniu wojny należy jednak postawić nowe znaki tam, gdzie ich brakuje" - pisze Peter Oliver Loew - dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt (DPI) i Uwe Neumaerker - szef Fundacji Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Takim "pustym miejscem" w niemieckiej polityce pamięci jest, zdaniem Loewa i Neumaerkera, niemiecka okupacja i wojna na wyniszczenie w Europie. Celem agresji na Polskę 1 września 1939 r. było unicestwienie państwa polskiego. Wraz z atakiem 22 czerwca 1941 roku na Związek Sowiecki, wojna na wyniszczenie objęła Ukrainę, Białoruś i terytorium rosyjskie. Puste miejsce pamięci W Berlinie brak jest "dobitnego znaku" pamięci o cywilnych ofiarach w okupowanych przez Niemcy w latach 1939-1945 krajach i obszarach. "Na taki gest czekają rodziny narodów, z których pochodziły ofiary" - piszą autorzy. Loew i Neumaerker zaznaczają, że ich propozycja zmierza do pogodzenia dwóch rozbieżnych projektów, które można nazwać "Pomnikiem Polaków" i "Ośrodkiem dokumentacyjnym o okupacji". Autorzy zwracają uwagę na krytyczne reakcje wobec obu projektów. "Podczas gdy zwolennikom Pomnika Polaków wytykano dążenie do 'nacjonalizacji pamięci', pomysłodawcy ośrodka dokumentacyjnego narazili się na zarzut relatywizacji polskich cierpień i narodowych dyskusji poprzez postnarodowy, całościowy program" - tłumaczą Loew i Neumaerker. Blokujące się projekty "Powstało wrażenie, że oba projekty wzajemnie się blokują" - czytamy w "FAZ". Poszukując wyjścia z tej sytuacji, obie instytucje wysunęły propozycję kompleksowego rozwiązania obejmującego symboliczne upamiętnienie, dokumentację i kształcenie. Częścią składową tego kompleksu ma być miejsce pamięci poświęcone zarówno Polakom, jak i innym ofiarom niemieckiej okupacji do roku 1945. W Berlinie nie ma dotychczas takiego miejsca. "Mogłoby ono stosunkowo szybko powstać na "Placu 1 września 1939 r." jako pierwszy element "zespołu pamięci"". Przychylne przyjęcie Autorzy podkreślają, że ich propozycja została przychylnie przyjęta, zarówno w Niemczech, jak i poza granicami kraju. Loew i Neumaerker przyznają, że wiele pytań jest jeszcze otwartych. Czy Pomnik poświęcony Polakom i wybuchowi wojny może służyć także innym narodom za miejsce pamięci? Autorzy piszą, że planowany zespół pamięci ma - wbrew polityce historycznej Putina - uzmysłowić, że druga wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku od zniszczenia Polski w wyniku współpracy Hitlera ze Stalinem. Jej skutkiem było sześć milionów cywilnych ofiar w Polsce, ale i 15 mln cywilnych ofiar w Związku Sowieckim. "Ośrodek dokumentacji, kształcenia i spotkań będzie wspierał dialog, wiedzę i zrozumienie, kładąc w ten sposób fundament pod przyszłość Europy, gdy zabraknie naocznych świadków wojny" - piszą w konkluzji Loew i Neumaerker. Jacek Lepiarz/Redakcja Polska Deutsche Welle