Warszawski korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller zwraca uwagę, że na konferencji prasowej po spotkaniu z kanclerz Angelą Merkel premier "nie poruszył żadnego z tematów, które forsuje jego narodowo-konserwatywny obóz władzy". Jak zaznacza dziennikarz, mówiąc o polityce migracyjnej, co do której Polska i Niemcy zasadniczo się różnią, Morawiecki ograniczył się do stwierdzenia, że uchodźcom należy pomagać na miejscu, w krajach ich pochodzenia. "Morawiecki przemilczał przede wszystkim temat, który polska prawica wykorzystuje od miesięcy, by udowodnić swoją patriotyczną twardość: stale podnoszone przez narodowo-konserwatywnego szefa partii Jarosława Kaczyńskiego żądanie reparacji wojennych. W Berlinie Morawiecki nie zająknął się o tym ani słowem" - zauważa Schuller. Polsce potrzebny jest spór z Niemcami Morawiecki bagatelizował także - zdaniem autora- apel marszałka Senatu, by Polonia zgłaszała, jak pisze "denuncjowała" każdego, kto szkodzi wizerunkowi kraju. Morawiecki powiedział, by nie robić "z igły widły" - przypomina Schuller. Zdaniem autora relacji, milczenie Morawieckiego wynika z "fundamentalnego dylematu polskiej polityki wobec Niemiec". Narodowym konserwatystom w Polsce potrzebny jest spór z Niemcami, "sąsiadem wywołującym historyczne lęki" - ocenia Schhuller dodając, że "nic nie mobilizuje tak skutecznie ich elektoratu", jak właśnie spory z Niemcami. "Podsycaniu tego sporu służą wysuwane przez Kaczyńskiego roszczenia reparacyjne", a także niedawno uchwalona ustawa przeciwko "rzekomo powszechnie używanemu pojęciu 'polskie obozy śmierci'" - czytamy w FAZ. "Jak przedstawia to Kaczyński, te językowe przekręcenia są stosowane świadomie, by przerzucić niemiecką odpowiedzialność za Holokaust na Polaków" - pisze Schuller. Polska ma interes w podtrzymywaniu dobrych relacji z Berlinem Z drugiej strony Polska ma zdaniem Schullera wiele powodów, by nie popsuć do końca stosunków Niemcami. "Polska jest w tarapatach" - podkreśla autor wyjaśniając, że Komisja Europejska wdrożyła przeciwko Polsce postępowanie ze względu na sytuację w polskim wymiarze sprawiedliwości. "Jeżeli Rada Europejska udzieli Polsce reprymendy, może to być bardzo kosztowne" - ostrzega autor przypominając, że rozważana jest propozycja uzależnienia przyszłych transferów finansowych Unii od funkcjonującego bez zarzutu wymiaru sprawiedliwości. Abstrahując od pieniędzy, Polska ma zdaniem Schullera interes w podtrzymywaniu dobrych relacji z Berlinem. Zwraca uwagę na obawy w Warszawie, że Europa Zachodnia pod wodzą prezydenta Francji Emmanuela Macrona "mocniej się zintegruje" i pozostawi Wschód samemu sobie "w strefie niczyjej zagrożonej przez Rosję". Rząd Morawieckiego i nowego szefa MSZ Jacka Czaputowicza wykonał ostatnio kilka gestów, które "trudno jeszcze uznać za ofensywę służącą oczarowaniu drugiej strony, ale które są serią pozytywnych sygnałów" - ocenia autor. Schuller przypomina, że Czaputowicz wyjaśnił, iż roszczenia reparacyjne nie są, przynajmniej obecnie, tematem w bilateralnych kontaktach na płaszczyźnie rządowej. Nowy szef polskiego rządu pozostaje nieustępliwy Przed wizytą w Berlinie Morawiecki wysunął kolejne oferty. Jedna z nich ma polegać na tym, by oferować się jako partner Niemiec w sytuacjach, gdy francuskie propozycje dotyczące reformy Europy wydają się Berlinowi zbyt kosztowne. Schuller zastrzega, że w punktach, w których stanowisko Polski jest odmienne od niemieckiego, nowy szef rządu pozostaje nieustępliwy. Schuller podkreśla, że Morawiecki nie stawiał tych spraw w Berlinie na pierwszym planie, a i kanclerz Angela Merkel nie jest zainteresowana tym, by "problemy z Polską przekształciły się w kryzys europejskiego wschodu". Jacek Lepiarz, BerlinPolska redakcja "Deutsche Welle"