500 kilogramów waży brytyjska bomba lotnicza, na którą natknięto się kilka dni temu na jednym z placów budowy w centrum Berlina. Dziś niewypał zostanie unieszkodliwiony przez saperów. Operacja jest jednak ryzykowna, dlatego podjęto decyzję o ewakuacji mieszkańców w promieniu 800 metrów. Strefa zagrożenia obejmuje m.in. berliński dworzec główny, który na kilka godzin zostanie zamknięty. Pociągi pojadą objazdami. Cała akcja może wywołać komunikacyjny chaos w stolicy Niemiec. Przez dworzec główny przejeżdżają bowiem nie tylko pociągi dalekobieżne, ale także kluczowe linie kolejki podmiejskiej S-Bahn. Przez kilka godzin nie będą kursować także tramwaje jeżdżące w okolicach dworca. Linie autobusowe mają zmienione trasy. Problemy dla setek tysięcy pasażerów - Jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy podobnej sytuacji - przyznał Friedemann Kessler z niemieckiej kolei Deutsche Bahn. Przez dworzec w Berlinie przewija się dziennie 300 tysięcy pasażerów. Ale cała akcja to nie tylko utrudnienia dla pasażerów. W strefie zagrożenia swoje mieszkania i biura musi opuścić ok. 10 tys. osób. Częściowo ewakuowano nawet dwa ministerstwa, centralę niemieckiego wywiadu, dwie ambasady, dom starców oraz część pomieszczeń szpitala Charite. Rzecznik kliniki Uwe Dolderer zapewnił jednak, że pacjenci tego nie odczują. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem operacja zakończyć się około godziny 15. Półtonowa brytyjska bomba lotnicza została odkryta we wtorek wieczorem na budowie przy Heidestrasse - niedaleko dworca głównego. Berlin w czasie drugiej wojny światowej był wielokrotnie bombardowany przez lotnictwo alianckie. Szacuje się, że na miasto spadło około 45 tys. ton materiałów wybuchowych. dpa/afp