"Frankfurter Rundschau" pisze: "Od czterech lat odwleka się w czasie odejście nieuleczalnie chorej kobiety, której nie pozwala się umrzeć, i to za sprawą kilku instancji wymiaru sprawiedliwości. Od roku 2009 kobieta jest w śpiączce; rok po tym jej opiekunowie - mąż i córka - wystąpili z wnioskiem o odłączenie jej od aparatury utrzymującej chorą przy życiu. W roku 2012 sąd grodzki odrzucił ten wniosek, w 2013 roku także sąd krajowy. Teraz Federalny Trybunał Sprawiedliwości dał zielone światło, ale właściwie tylko żółte. Trybunał obniżył nieco poprzeczkę dla zgodnej z prawem, pasywnej eutanazji, ale zwrócił sprawę do sądu krajowego. Kiedyś tam, przed rokiem 2016 śmierć kobiety stanie się możliwa, w zgodzie z prawem. Nikt nie chciałby w tej sprawie wyrokować; niesłychanie trudno jest wydać komuś zaświadczenie, że ma prawo do przedwczesnej śmierci. Jeszcze bardziej niż nieuleczalnie chorej kobiecie trzeba współczuć wszystkim pacjentom, którzy po kilku latach dostaną orzeczenia, że ich cierpienie było sztucznie wydłużane przez sądy, czyli zupełnie bezprawnie". "Hessische Niedersaechsische Zeitung" pisze: "Na naszych oczach rozwija się jakaś obłędna energia, którą prawnicy nazywają 'normatywną siłą faktów'. Jeżeli tylko odpowiednio dużo ludzi będzie zdania, że dozwolone powinno być to, co do tej pory uznawano na zakazane, to nie minie dużo czasu, a to stare będzie obalone i normą stanie się to nowe. Piąte przykazanie 'Nie zabijaj' zdaje się nie być już tak oczywiste - nawet, jeżeli chodzi tu 'tylko' o pomoc przy odebraniu sobie życia. Ale czy naprawdę standardem mogłoby stać się pomaganie ludziom w targnięciu się na swoje życie? Czy samobójstwo postrzega się li tylko jako sprawę pojedynczej osoby a nie jako sprawę całej rodziny, przyjaciół? Czy to nie od ich opinii właśnie uzależniamy częstokroć nasze rzekomo własne decyzje? Co oznacza, żyć w społeczeństwie, w którym trzeba będzie uzasadniać, że się żyje i jak się żyje? Strach jest złym doradcą. Tym gorszym w kwestiach czystej egzystencji. Musimy być bardzo ostrożni". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zaznacza, że: "Zakaz jakiejkolwiek zorganizowanej czy aranżowanej eutanazji jeszcze w tym roku powinien znaleźć poparcie większości posłów w Bundestagu. Ale tak się prawdopodobnie nie stanie. Bowiem debata o 'godnej śmierci' przez ostatnie miesiące nabrała jakiejś wielogłosowej, własnej dynamiki. Na pierwszy plan wysunął się nie planowany przez ministra zdrowia Groehego zakaz działalności podejrzanych organizacji, parających się eutanazją, ale prawa i obowiązki lekarzy wobec wymogu godnej śmierci, które absorbują uwagę polityków i społeczeństwa. Dobrze, że tak się dzieje". "Pforzheimer Zeitung" podkreśla, że: "Każdy człowiek ma prawo do własnej śmierci. Samobójstwo nie jest zabronione. Dlaczego w takim razie karalnym czynem jest pomoc lekarza w takim momencie, tego nie można pojąć. Nieuleczalnie chory człowiek, który latami musi znosić ból, czasami wyniszczony chorobą i któremu medycyna nie daje już żadnej nadziei, taki człowiek powinien móc umrzeć, jeżeli tego pragnie. I to właśnie: z godnością. Ma do tego pełne prawo, to pierwsze podstawowe prawo w niemieckiej konstytucji. (1. art. brzmi: Godność człowieka jest nietykalna - przyp. red.). Pomimo wszelkich zrozumiałych zastrzeżeń, bardzo smutne jest, że do dziś nie ma w Niemczech specjalnej ustawy, która regulowałaby śmierć nieuleczalnie chorych przez umożliwienie im odebrania sobie życia. Szczególnie smutne dla śmiertelnie chorych ludzi, którzy bezskutecznie chcieli wywalczyć sobie to prawo przed sądem. To nakaz działania dla polityki". "Nuernberger Nachrichten" uważa, że: "Kto rzeczywiście chce, żeby ludzie mogli umierać w godności, ten nie powinien zmuszać ich do tego, by szukali takich możliwości z dala od domu czy musieli liczyć na pomoc przyjaciół, dla których asystowanie przy samobójstwie jest ogromnym obciążeniem psychicznym. Ale tak właśnie zachowuje się spora część chadeków, którzy chcą zakazu wszelkich form eutanazji". "Rheinpfalz" zaznacza: "Każdy powinien sam zadbać o to, by na serio traktowano jego interesy i aby potem nie podejmowano innych decyzji w imię źle pojętego współczucia czy wręcz z chciwości. Ważne jest, by poruszać temat własnej śmierci i własnego katalogu wartości w rozmowach z rodziną, przyjaciółmi i lekarzem. Po to by, kiedy trzeba będzie wysondować wolę samego pacjenta, powstał spójny obraz. Ani ustawy, ani wyroki sądu nie zwolnią nikogo od tego, że musi zająć się swoim umieraniem i śmiercią". opr. Małgorzata Matzke, redakcja Polska Deutsche Welle