"Jak dotąd, nic nie wskazuje na interwencję z zewnątrz" - poinformował zastępca generalnego inspektora Bundeswehry, wiceadmirał Joachim Rühle. Śmigłowiec bojowy typu Tiger rozbił się w środę około godz. 14:20 czasu miejscowego 70 km na północ od Goa w Mali. Piloci nie wysłali jakiegokolwiek wezwania o pomoc. Śmigłowiec całkowicie spłonął. Na miejscu katastrofy są siły misji pokojowej ONZ. Trwa badanie przyczyn wypadku. Według informacji "Spiegla", pilot drugiego śmigłowca, który leciał tuż za rozbitą maszyną, zeznał, że "Tiger nagle i bez wysłania sygnału SOS pochylił się do przodu i natychmiast zaczął spadać". Śmigłowiec rozbił się podczas obserwowania walk toczących się na ziemi - powiedział agencji dpa rzecznik sekretarza generalnego ONZ w Nowym Jorku. Rzecznik sił zbrojnych Mali Diarran Koné potwierdził "Deutsche Welle", że walkę toczyły wrogie grupy rebeliantów. - Toczyła się walka między dwoma uzbrojonymi grupami. Żołnierze Bundeswehry byli tam w misji obserwacyjnej. Jest godne ubolewania, że z powodu działań grup rebeliantów dochodzi do takich śmiertelnych sytuacji - podkreślił Koné. Wyrazy głębokiego współczucia Kilka godzin po katastrofie niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen potwierdziła śmierć obydwu żołnierzy. - Ich śmierć w służbie naszego kraju głęboko dotyka nas wszystkich i niezmiernie nas zasmuca - powiedziała von der Leyen w Berlinie. Rodzinom zabitych żołnierzy przekazała wyrazy głębokiego współczucia także od kanclerz Angeli Merkel. Na pytania dziennikarzy szefowa MON nie chciała odpowiadać, tłumacząc, że badanie przyczyn katastrofy dopiero się zaczęło. Poprosiła zarazem o zrozumienie, że badanie musi się toczyć starannie i w spokoju. Kondolencje przekazał rodzinom zabitych i ich wszystkim bliskim także prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier. - Ten tragiczny wypadek po raz kolejny uświadamia, jak duże osobiste ryzyko towarzyszy udziałowi żołnierzy w misjach - powiedział Steinmeier. Sekretarz generalny ONZ António Guterres przekazał wyrazy głębokiego współczucia na ręce nowego ambasadora Niemiec przy ONZ Chistopha Heusgena. Jednocześnie podczas spotkania z Heusgenem w środę w Nowym Jorku podziękował Niemcom za ich zaangażowanie w misjach pokojowych Narodów Zjednoczonych. Były to pierwsze od dwóch lat ofiary śmiertelne wśród żołnierzy Bundeswehry uczestniczących w misjach pokojowych. Ostatni zginęli w Afganistanie we wrześniu 2015 r. Misja ta trwająca od 2002 r. pociągnęła za sobą śmierć w sumie 56 żołnierzy Bundeswehry. W ONZ-owskiej pokojowej misji stabilizacyjnej MINUSMA w Mali uczestniczy obecnie 875 żołnierzy Bundeswehry. Stacjonują w byłym centrum malijskich islamistów Goa na północy kraju. MINUSMA uważana jest za najbardziej niebezpieczną misję, w której bierze udział niemieckie wojsko. W całej operacji uczestniczy około 13 tys. żołnierzy ONZ i blisko 2 tys. policjantów. Bundeswehra może tam wysłać do tysiąca żołnierzy, ich mandat pozwala im także na użycie broni. Północ Mali dostała się w 2012 r. przejściowo w ręce islamskich ekstremistów i grup innych bojowników, ale zostali wyparci po interwencji francuskiego wojska. Nadal jednak okolicę terroryzują ugrupowania takie jak Al-Kaida. Raz po raz dochodzi tam do ataków, jak choćby w listopadzie 2015 r., kiedy terroryści zaatakowali hotel Radisson w Bamako i zabili 20 osób. Problemy z Tigrem W misji w Mali uczestniczą cztery śmigłowce bojowe Bundeswehry typu Tiger. Są tam ponadto cztery śmigłowce transportowe, m.in. transportujące rannych. W marcu br. w katastrofie śmigłowca także na północy Mali zginęło dwóch holenderskich żołnierzy sił ONZ. Maszyna runęła na ziemię, kiedy załoga śmigłowca z nieznanych przyczyn zamierzała lądować awaryjnie w pobliżu miasta Goa. Według informacji misji MINUSMA, pierwsze badania wskazują na usterkę teczniczną jako przyczynę obecnej katastrofy śmigłowca Bundeswehry. Gdyby miało się to potwierdzić, minister von der Leyen może się znaleźć pod ogromną polityczną presją. Od początku piastowania swojej funkcji von der Leyen wskazywała na znaczenie dobrego wyposażenia żołnierzy. Śmigłowce typu Tiger ciągle jednak sprawiały problemy. Ostatnio brakowało do nich pilotów, co w coraz większym stopniu stawało się problemem bezpieczeństwa - wynika z cytowanego przez tygodnik "Der Spiegel" wewnętrznego raportu Bundeswehry z czerwca br. Garstka pilotów, jaką dysponuje Bundeswehra, ciągle jest angażowana w dodatkowe zadania. Według "Spiegla", w efekcie piloci znajdują się pod ogromną presją czasu, co nie każdy wytrzymuje. Wątpliwości budziły też techniczne możliwości śmigłowców w afrykańskim klimacie. Inspektor niemieckiej armii wydał dla nich wyjątkowe zezwolenie na loty w wysokich temperaturach. Pierwotnie dopuszczalny był ich start w temperaturze dochodzącej do maksymalnie 43,26 stopni Celsiusza. Dla misji w Mali granica ta została podwyższona o pięć stopni. afp, dpa, dw / Elżbieta Stasik