Wskutek infekcji nabytych w szpitalach umiera rocznie w Niemczech sześć razy więcej osób niż w wypadkach drogowych - wynika z najnowszego raportu na ten temat.
Obawa przed zarażeniem się śmiertelną chorobą w szpitalach jest uzasadniona. Wskutek zakażeń szpitalnych umiera rocznie w Niemczech do 20 tys. osób - podał renomowany Instytut im. Roberta Kocha w Berlinie. Eksperci szacowali jak dotąd, że w Niemczech jest rocznie 10 do 15 tys. takich przypadków. Dla porównania, w 2018 r., w wyniku wszystkich wypadków drogowych w całych Niemczech zginęło 3275 osób.
Opublikowane w czasopiśmie fachowym "Eurosurveillance" wyniki pracy badawczej koncentrują się na pięciu rodzajach infekcji, które odpowiedzialne są za 80 proc. zgonów.
Są to: zapalenie płuc, zakażenie ran, infekcje dróg moczowych, sepsa oraz infekcje spowodowane przez bakterie Clostridum difficile (powoduje najczęściej zapalenie jelit).
Autorzy raportu zastrzegają jednak, że chodzi o dane szacunkowe, ponieważ wielu zmarłych pacjentów cierpiało na schorzenia, które były śmiertelne także bez zakażenia szpitalnego.
Autorzy szacują, że rocznie zarazkami szpitalnymi zakaża się w Niemczech od 400 do 600 tys. osób. Według danych instytutu im. Roberta Kocha odpowiada to 3,6 proc. wszystkich pacjentów przebywających w szpitalach - jest to mniej niż średnia unijna (5,5 proc.).
Jednak w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców Niemcy wypadają gorzej niż średnia unijna - podkreślają eksperci Instytutu. Oprócz efektywnej prewencji berliński instytut ma jeszcze jedną ważną radę dla pacjentów: unikać niepotrzebnej hospitalizacji.
(DPA/du)
Redakcja Polska "Deutsche Welle"