Kanclerz Niemiec Angela Merkel (CDU) w odpowiedzi na turecką ofensywę przeciwko Kurdom w północnej Syrii oświadczyła w czwartek (17.10.19) w Bundestagu, że ofensywa ta "prowadzi do dramatu humanitarnego" z wielkimi następstwami geopolitycznymi. "I w tej sytuacji rząd Niemiec nie będzie dostarczał Turcji żadnej broni". Wypowiedź szefowej niemieckiego rządu wywołała spekulacje, co do tego czy chodziło o całkowite wstrzymanie dostaw jak w przypadku Arabii Saudyjskiej. Stefan Liebich poseł partii Lewica ekspert ds. polityki zagranicznej zwrócił się z tą kwestią do rządu prosząc o wyjaśnienia. Jak wynika z odpowiedzi sekretarza stanu Urlicha Nussbauma, odpowiedzialnego za kontrole eksportu w ministerstwie gospodarki Niemiec, "rząd federalny nie wydaje żadnych nowych zezwoleń na broń, która mogłaby zostać użyta przez Turcję w Syrii". W podobnym duchu wypowiadał się także szef resortu spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas (SPD), zapowiadając tydzień temu wstrzymanie eksportu broni do Turcji. Odpowiedź na interpelację posła Lewicy nadeszła w piątek tuż po zapowiedzianym przez Turcję zawieszeniu broni w północnej Syrii. Wprowadzenie w błąd Stefan Liebich zarzucił kanclerz Merkel, że wprowadziła ona w błąd opinię publiczną. Poseł Lewicy skrytykował przy tym fakt, że Niemcy nie wstrzymały całkowicie eksportu broni. "To wstyd, że po złamaniu prawa międzynarodowego dostawy są wciąż kontynuowane. Niemcy stają się tym samym współwinne ofiar i rannych w północnej Syrii" - stwierdził. Wartość dostaw broni do Turcji w ubiegłym roku wyniosła 242,8 mln euro stanowiąc prawie jedną trzecią ogólnej wartości niemieckich dostaw (770,8 mln). Tym samym Turcja była największym beneficjentem niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. W pierwszych ośmiu miesiącach br. Ankara otrzymała z Niemiec broń o wartości 250,4 mln euro. dpa/jar, Redakcja Polska Deutsche Welle