Co wynika z tych danych? Tyle, że do interpretacji średnich statystycznych należy podchodzić ostrożnie. Europejską średnią mocno zawyżają bogate państwa, takie jak Finlandia, czy Luksemburg, gdzie nauczyciel w szkole podstawowej na dzień dobry zarabia prawie 60 tysięcy euro brutto (58 476), czyli 2,5 razy więcej, niż europejska przecięta. Na tym tle pensja początkującego nauczyciela w Polsce wypada dość blado: 12 091 euro. Jednak dochód nauczyciela jest zazwyczaj koszykiem świadczeń, na który wpływ ma m.in. rodzaj szkoły, lokalizacja i organizacja oświaty. Wszystko to powoduje, że porównanie sytuacji materialnej nauczycieli, nawet w obrębie jednego państwa, staje się niezwykle trudne. Na postawie zarówno kompleksowych badań na zlecenie Komisji Europejskiej, jak i raportu OECD różnice między zachodem a wschodem Europy są drastycznie: na przykład nauczyciel podstawówki w Bułgarii i Rumunii na początku kariery zarobi zaledwie 30% średniej europejskiej, odpowiednio 8 493 i 8 538 euro. Jednak, o ile pensja nauczyciela w Rumunii po 10 latach powiększy się aż o 122%, by de facto po latach prawie zrównać się ze statystycznym wynagrodzeniem otrzymywanym przez Polaków, w tym samym czasie w Bułgarii nauczycielska pensja wzrośnie zaledwie symbolicznie, do 10 744 euro rocznie. Maksymalne dochody, czy jakie? Przecięty europejski nauczyciel musi pracować w zawodzie 28 lat, by osiągnąć maksymalne dochody. Maksymalne, czyli jakie? - Ich wysokość jest bardzo różna. W Luksemburgu nauczyciel szkoły średniej w szczytowym momencie kariery zarobi brutto 115 179 euro. W Polsce zaledwie jedną piątą tego - 20 645 euro; prawie tyle, co w Rumunii (20 771 euro). W Niemczech 65 431 euro. W 2016/2017 sytuacja nauczycieli zmieniła się na korzyść prawie we wszystkich państwach w Europie, a zarobki wzrosły przeciętnie o 3-4%. Jednak były też takie państwa, jak Bośnia i Hercegowina, gdzie płace nauczycieli nominalnie spadły. Co ciekawe - siła nabywcza zarobków europejskich nauczycieli w 2016/2017 była generalnie niższa niż prawie dekadę temu (2009/2010). Dobitnym przykładem jest Grecja, gdzie początkujący nauczyciel w 2016/2017 dostawał 60% tego, co jego kolega w 2010 roku. Pensja to nie wszystko Na komfort pracy nauczyciela wpływa też liczebność klas. I tak o przedszkolach we Francji można powiedzieć, że są statystycznie "przeładowane" (22,9), w Szwecji zaś świecą pustkami (6). W niemieckiej podstawówce nauczyciel musi zapanować nad ponad szesnaściorgiem dzieci naraz (15,3), natomiast w Grecji tylko nad dziesiątką (9,4). Na Litwie w szkołach średnich statystyczna klasa liczy zaledwie 7,4 ucznia. W Holandii w podnadpodstawowych klasach uczy się średnio prawie 17 uczniów (16,9). O czym to świadczy i jak to się ma do obrazków m.in. z polskich szkół, gdzie klasy poniżej 30 osób to rzadkość? Otóż w badaniach uwzględniane są zarówno przeludnione klasy w miastach, jak i niewielkie oddziały na wsiach. Jednym słowem na statystyczną liczebność klas ma wpływ organizacja oświaty, w tym systemu dowozów dzieci z ośrodków wiejskich do większych placówek. Modelowe równouprawnienie czy feminizacja? Dane OECD wskazują, że w zasadzie w europejskim systemie oświaty panuje niemal modelowe równouprawnienie - nic bardziej mylnego. Szczególnie sfeminizowane są przedszkola i szkoły podstawowe. We Włoszech, na Węgrzech, Litwie i na Słowenii kobiety to ponad 95% kadry pedagogicznej. Dla odmiany w Grecji jedynie 33,8% kobiet wśród wykładowców uniwersyteckich, to kobiety. Najmłodszą kadrę mają Brytyjczycy, gdzie 30,7% nauczycieli w podstawówkach nie ma nawet trzydziestu lat. Za to już za chwilę problemy z kadrą może mieć włoska oświata. Tam młodzi nauczyciele w najmłodszych klasach to niecały procent (0,7%). Ile "uczy" nauczyciel? Innym indykatorem wpływającym na komfort pracy jest ilość przepracowanych godzin. Mimo że polski Instytut Badań Edukacyjnych szacuje, że tydzień pracy nauczyciela to 47 godzin,wg badań Eurostatu przeciętny nauczyciel szkoły podstawowej w Polsce oficjalnie pracuje tylko 478 godzin rocznie, w Holandii aż 930, a na Łotwie 1020 - prawie dwa razy więcej, niż w Polsce. Z raportu OECD wynika także, że polscy nauczyciele spędzają niewiele więcej niż 30% swego czasu pracy na zajęciach dydaktycznych, podczas gdy w angielskich szkołach to aż 65%. Reszta to sprawdzanie klasówek, konferencje, protokoły i wiele innych, czysto biurokratycznych czynności. Edukacja to przyszłość każdego państwa. I nie tylko godne pensje dla nauczycieli, ale również realne nakłady na szkolnictwo, to czynnik wpływający na rozwój całej Europy. Pod tym względem na tle krajów Europy wyraźnie odstaje Rumunia, z zaledwie 2,9% PKB wydatków na oświatę, podczas gdy Islandia wydaje ponad 7% PKB. W Polsce wydatki te oscylują na poziomie 4,9%. Redakcja Polska "Deutsche Welle"