Dość tego!" - takie jest przesłanie protestu, jaki wystosowali do polskich władz wiodący niemieckojęzyczni tłumacze i promotorzy polskiej literatury. List protestacyjny jest wyrazem ich troski o stan Polski, która - jak piszą - "jeszcze kilka lat temu, jako lider postkomunistycznej transformacji, cieszyła się na świecie dużym uznaniem i poważaniem". Dzisiaj jest postrzegana jako "chore dziecko" Europy - w sensie politycznym i przede wszystkim moralnym - i na najlepszej drodze do tego, by "w krótkim czasie zaprzepaścić zdobycze ćwierćwiecza i na trwałe uszkodzić swój wizerunek w wolnym świecie". Niewygodni Conrad, Schulz, Gombrowicz, Kapuściński List skierowany do ambasad RP w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, polskiego MSZ, ministerstwa kultury i Senatu podpisało 37 wiodących, niemieckojęzycznych tłumaczy, wydawców i popularyzatorów polskiej literatury i kultury. Końca tej destrukcyjnej polityki PiS nie widać, stwierdzają: "Niezależnie od protestów w kraju i za granicą, prawicowo-populistyczne przywództwo Polski dalej dąży do osłabienia demokracji oraz ubezwłasnowolnienia i zastraszenia społeczeństwa obywatelskiego". W efekcie, zauważają sygnatariusze listu, pod ostrzałem znalazły się zarówno niezależne instytucje kulturalne i media, jak i niemile widziani autorzy i artyści. Smutnym dowodem tego jest nowy "kanon lektur szkolnych", bez dzieł Josepha Conrada, Brunona Schulza, Witolda Gombrowicza czy Ryszarda Kapuścińskiego. "Trudno o coś bardziej nikczemnego" "Oficjalna polityka w coraz większym stopniu stawia na bezwzględny nacjonalizm i na potrzeby swoich krótkowzrocznych celów próbuje zinstrumentalizować historię i pamięć narodową". Najnowszymi przykładami są kontrowersyjna ustawa o IPN i apel przewodniczącego Senatu do Polonii, by zgłaszała wszelkie "przejawy antypolonizmu". "Denuncjacja jako patriotyczny obowiązek! Trudno o coś bardziej nikczemnego" - podsumowują autorzy listu. Jako ludzie czujący się związani z Polską nie chcą już dłużej przyglądać się w milczeniu, jak przez taką politykę "Polska zamienia się w karykaturę samej siebie". "Jako tłumacze i publicyści, którzy od lat angażują się na rzecz obecności polskiej literatury i kultury w naszych krajach, jesteśmy winni naszym przyjaciołom w Polsce, by zaprotestować przeciwko temu i wykrzyczeć: Dość tego!" - piszą. Wśród sygnatariuszy listu znaleźli się m.in. austriacki tłumacz, eseista i publicysta Martin Pollack; tłumacz Olaf Kühl; tłumacz i historyk, pracownik naukowy Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt Peter Oliver Loew; tłumaczka i autorka monografii o Andrzeju Szczypiorskim i Stanisławie Jerzym Lecu Marta Kijowska; Renate Schmidgall, tłumaczka książek m.in. Pawła Huelle, Stefana Chwina i Andrzeja Stasiuka; także przedstawiciele licznych wydawnictw, w tym tak renomowanych jak Suhrkamp czy Wydawnictwo Paul Zsolnay w Wiedniu. W poniedziałek (26.02.2018) obszernie omówił list protestacyjny dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle