Publicysta "Die Welt" Henryk M. Broder opisał wizytę Andrzeja Przyłębskiego w Eberswalde, brandenburskiej miejscowości położonej nieopodal granicy z Polską. Polski dyplomata był gościem honorowym "Salonu dyplomatycznego" w tym mieście. Podczas spotkania dyskutował z burmistrzem Eberswalde, Friedhelmem Bogdinskim. Poszukiwacz prawdy Jak pisze Broder, ambasador rozpoczął spotkanie od deklaracji, że będzie Polskę "nie tylko reprezentował, lecz także będzie jej bronił". Przyłębski dodał także - jak czytamy w dzienniku - że jest nie tylko dyplomatą, lecz również filozofem, znającym Kanta i Hegla, dlatego "poszukiwanie prawdy" uważa za swoje najważniejsze zadanie. "Die Welt" obszernie zrelacjonował wystąpienie ambasadora poświęcone sytuacji w Polsce w minionych 30 latach. Zdaniem Przyłębskiego, po rewolucji przy Okrągłym Stole, z komunistami zawarto "zgniły kompromis", co doprowadziło do "podziału łupów", a tym samym do sytuacji, w której "bogaci stawali się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi". "Codzienne życie zdominowane było przez korupcję i kumoterstwo, nie ściągano podatków i wspierano tyko te firmy, które były pozytywnie nastawione do rządu. Kraj został politycznie, ekonomicznie i moralnie doprowadzony do ruiny, przede wszystkim pod rządami Platformy Obywatelskiej i jej przewodniczącego Donalda Tuska" - relacjonuje wystąpienie ambasadora RP Broder. Złe PO, dobry PiS "Zwrot nastąpił po wyborach w październiku 2015 roku, gdy PiS zdobył w obu izbach parlamentu absolutną większość. Od tego czasu Polska znów pnie się do góry" - czytamy w "Die Welt". Od tego czasu - zdaniem Przyłębskiego - "podatki są znów ściągane, media 'repolonizowane', wymiar sprawiedliwości reformowany, gospodarka kwitnie, bezrobocie spada, wskaźnik urodzin wzrasta, a 'Polska armia jest najsilniejszą armią NATO'". Broder zwrócił też uwagę na irytację uczestników spotkania, znających krytyczne relacje niemieckiej telewizji i oczekujących krytycznych uwag o Polsce. Na ambasadorze miało to jednak nie zrobić żadnego wrażenia. "Polska przyjęła półtora miliona uchodźców z Ukrainy, a pomimo tego w Polsce nie ma żadnych no-go-areas, pluralizm mediów jest zagwarantowany, a Polakom powodzi się tak dobrze jak nigdy dotąd w ostatnich 30 latach" - mówił polski ambasador. Niemiecka nagonka na Polskę? Ambasador skrytykował "nagonkę" niemieckich mediów na Polskę, a także brak zainteresowania polską kulturą. "Niemcy wiedzą lepiej ode mnie, co dzieje się w Polsce" - powiedział. Według niemieckich kryteriów, Przyłębski jest "uniżonym sługą swojego pracodawcy, hardcorowym nacjonalistą", według polskich kryteriów jest "całkiem normalnym Polakiem, który czuje się związany z własnym krajem bardziej niż z innymi" - uważa Broder. Przyłębski - jak czytamy w dzienniku - miał także podkreślić, że w Polsce nigdy nie będzie "małżeństw dla wszystkich", ponieważ Polakom nie da się wmówić, że "homoseksualizm może być czymś normalnym". Miał też wtrącić, że w Niemczech moralność nie jest cnotą, a raczej przeszkodą. "Przez salę przeszedł szmer. Czy ambasador rzeczywiście to powiedział? Tak, tak powiedział" - pisze Broder.