Mają tylko kilka centymetrów, ale tworzą wielkie skupiska, uciążliwe dla ludzi. Gąsienice brudnicy nieparki (Lymantria dispar) pustoszą w Niemczech lasy i ogrody. W niektórych okolicach w Turyngii, Frankonii i Lipska pojawiły się miliony brązowo-czarnych gąsienic. Zjadają liście dębów i inne rośliny, pełzają po ogrodach i po ścianach domów, a czasem nawet po nogach ludzi. Inne niemieckie kraje związkowe, takie jak Hesja i Nadrenia-Palatynat, nie przeżywają wprawdzie takiej inwazji, zgłaszają jednak wzrost populacji tych gąsienic. Winny klimat Jakie są przyczyny inwazji gąsienic? "To z pewnością efekt zmian klimatycznych" - mówi badacz owadów Ronald Bellstedt. "Owady potrzebują ciepła, światła i słońca, wtedy doskonale się rozmnażają. Podobnie jak w przypadku pogody, skrajności przybierają tu coraz większy wymiar" - dodaje. "Przez zmiany klimatu będzie w przyszłości więcej gorących i suchych okresów, czego skutkiem będą coraz większe inwazje" - potwierdza rzeczniczka ministerstwa rolnictwa Turyngii. Brudnica nieparka to gatunek ćmy, która w stadium gąsienicy preferuje dęby. Jej populacja stale rośnie od gorącego i suchego lata 2015 r. - informuje Bawarski Instytut Lasów i Leśnictwa (LWF). "Larwy brudnicy nieparki są wprawdzie uciążliwe dla ludzi, ale raczej nieszkodliwe dla zdrowia" - podkreśla Konrad Nickschick, kierownik wydziału ochrony środowiska we władzach miejskich Gery we wschodniej Turyngii. W mieście tym brudnica zaatakowała całą dzielnicę. "Nie można tam nawet wyjść do ogrodu. Skutkiem są nie tylko szkody gospodarcze, ale i poważne obciążenie psychiczne dla ludzi" - mówi Nickschick. Powstrzymać ekspansję "Brudnica nieparka jest znanym szkodnikiem lasów" - wyjaśnia rzecznik instytutu badawczego Thuenen w Brunszwiku. Zwierzęta te nie pojawiają się często, ale za to masowo. Ich ekspansja w Europie miała miejsce w latach 1992-1995. Masowe rozmnażanie brudnicy trwa około 4-5 lat. Na razie mieszkańcy Turyngii i Saksonii nie stosują jeszcze środków owadobójczych, bo te mogłyby zniszczyć także pożyteczne owady. Wiosną jednak, przeciwko młodym gąsienicom, będzie można zastosować środki biologiczne, takie jak bakteria Bacillus thuringiensis. Teraz gąsienice są już za bardzo rozwinięte. Na środek owadobójczy postawił już region Dolnej i Środkowej Frankoni. W kwietniu i maju tego roku rozpylono go na obszarze około tysiąca hektarów lasu. Inaczej w bawarskim Gunzenhausen, gdzie brudnica nieparka spustoszyła prawie 117 hektarów lasu, ale pomimo tego zrezygnowano z chemicznego zwalczania tego owada. "Gdy gąsienice przechodzą w stadium poczwarki, problem jest już załatwiony" - mówi Konrad Nickschick. Zwykle następuje to najpóźniej na początku lipca, a dęby wypuszczają pod koniec czerwca nowe liście. W lecie z kolei samice składają do tysiąca jaj na pniach drzew lub grubych konarach. Można je pozbierać ręcznie, zanim wylęgną się z nich nowe gąsienice. Duszności i podrażnienia Plagą staje się także korowódka dębówka (Thaumetopoea processionea), której larwy, w przeciwieństwie do brudnicy nieparki, mogą być dla ludzi niebezpieczne - z powodu małych, trujących włosków. Według Instytutu im. Juliusa Kuehna (JKI) w Brunszwiku od połowy lat 90. ubiegłego stulecia populacja tego motyla poważnie wzrosła. Jego inwazja jest jednak regionalnie zróżnicowana. Może być wielkim problemem dla drzew, jeśli zostaną zaatakowane przez inne szkodniki, takie jak korowódka dębówka. Jej larwy atakują także pojedyncze drzewa w parkach, ogrodach lub przy basenach i są niebezpieczne dla ludzi i zwierząt. Małe włoski gąsienic mogą powodować swędzenie skóry, duszność lub wstrząs alergiczny. Już teraz powiat Celle ostrzega przed dotykaniem skupisk gąsienic. Zaledwie kilka dni temu dziewięciu uczniów w Muelheim nad Ruhrą w Nadrenii Północnej-Westfalii źle się poczuło prawdopodobnie po kontakcie z korowódką dębówką. Najpierw jedno dziecko miało problemy z krążeniem, a potem kilku uczniów skarżyło się na duszności i podrażnienie skóry. Ze względu na niebezpieczne gąsienice w niektórych miejscowościach zamknięto całe ulice i parki. Walczyć z larwami powinni specjaliści, stosując odpowiednie odkurzacze - ostrzega Instytut im. Juliusa Kuehna. W dolnosaksońskim okręgu Gifhorn do walki z korowódką wyruszyły nawet helikoptery, spryskując owady bakterią Bacillus thuringiensis. dpa/dom Redakcja Polska "Deutsche Welle"