Spółka Nord Stream 2, budująca na dnie Bałtyku nową nitkę gazociągu łączącego Rosję i Niemcy, przyznała w poniedziałek, że inwestycji nie uda się sfinalizować w tym roku. "Zaplanowaliśmy dokończenie projektu, zgodnie z wszystkimi prawnymi i technicznymi wytycznymi, w najbliższych miesiącach" - poinformowała firma. Nie podano konkretnie nowej daty, tłumacząc to uzależnieniem prac od warunków pogodowych. Z informacji przekazanych przez Nord Stream 2 wynika, że dotychczas ułożono niecałe 90 procent podwodnej instalacji - ponad 2100 kilometrów dwóch równoległych nitek gazociągu. Do ułożenia pozostaje jeszcze około 300 kilometrów rur. Kontrowersyjny projekt Po uruchomieniu gazociągu będzie można nim transportować rocznie do 55 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu. Taką ilość błękitnego paliwa przesyła istniejący już na dnie Bałtyku gazociąg Nord Stream 1. Zwolennicy projektu przekonują, że jest on niezbędny, bo wydobycie gazu w Europie znacznie spadnie do 2035 roku przy utrzymującym się wysokim zapotrzebowaniu na tej surowiec. Krytycy twierdzą jednak, że inwestycja zagraża unijnemu rynkowi energii, a poza tym pozbawia Ukrainę zysków z tranzytu gazu. Wiele unijnych krajów, a także USA, zdecydowanie odrzuca budowę gazociągu. dpa/szym Redakcja Polska "Deutsche Welle"