Mieszkańcy Kaufbeuren (Bawaria) nie chcą, by w ich mieście powstał nowy meczet - taka decyzja zapadła w niedzielnym referendum (22.07.2018). Przeciwko oddaniu miejskiego terenu pod budowę muzułmańskiej świątyni było 60 proc. głosujących. "Za" opowiedziało się 40 proc. W referendum uczestniczyło 45 proc. uprawnionych do głosowania, ale byłoby ono ważne już przy udziale 20 proc. Przedłużone ramię Erdogana Meczet miał powstać na terenie przemysłowym w Kaufbeuren - mieście powiatowym liczącym ok. 45 tys. mieszkańców. Inwestycja podzieliła jednak mieszkańców. Władze miejskie chciały negocjować z turecko-islamskim stowarzyszeniem kulturalnym, które miało otrzymać teren w ramach umowy tzw. dziedzicznego prawa zabudowy na okres do 99 lat. W zamian za to władze miały mieć prawo głosu w prowadzeniu meczetu. Przeciwnicy inwestycji zebrali ok. 3250 podpisów przeciwko budowie, o 900 więcej niż wymaga tego referendum. Projekt krytykowano dlatego, że meczet miał powstać pod skrzydłem Turecko-Islamskiej Unii Instytucji Religijnych (DITIB), która uchodzi za "przedłużone ramię" prezydenta Turcji Erdogana. Utracona szansa Referendum nie oznacza, że w Kaufbeuren nie powstanie nowy meczet. Miejscowe stowarzyszenie kulturalne może bowiem nabyć prywatny teren i wybudować na nim świątynię. Burmistrz miasta Stefan Bosse (CSU), komentując wynik niedzielnego głosowania, podkreślił, że "bardzo wysoka frekwencja" wskazuje na to, że temat ten jest bliski mieszkańcom. Dodał jednak, że dyskusja przed referendum została w dużej mierze "przyćmiona przez większe problemy, takie jak stosunki z Turcją czy problem migracji". Jeśli DITIB znajdzie prywatną działkę pod budowę meczetu, miasto nie będzie już miało na to wpywu. - Będzie to utracona szansa - skomentował Bosse. dpa/dom