Jeśli świat będzie w szybkim tempie znosił dotychczasowe restrykcje wynikające z pandemii, przez naszą planetę może przetoczyć się kolejna, globalna fala zakażeń. Mike Ryan, dyrektor ds. sytuacji nadzwyczajnych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) uważa, że wirus prawdopodobnie nigdy nie zniknie. Koegzystencja z wirusem "Ten wirus może stać się wirusem endemicznym w naszych społeczeństwach" - powiedział Ryan, wskazując na fakt, że także wiele innych wirusów, na przykład HIV, nigdy nie zniknęło. Wynaleziono jedynie lekarstwa, które pomagają trzymać ich rozprzestrzenianie się pod kontrolą i umożliwiają ludziom koegzystencję z wirusami. Tylko niewiele śmiertelnych wirusów, na przykład czarną ospę, udało się całkowicie wyeliminować. Inne wirusy nadal są wśród nas. Niektóre powracają, jak wirus gruźlicy. Czasem druga fala pandemii jest gorsza od pierwszej. Tak było z grypą hiszpanką w 1918 roku. Pojawiała się falami, aż w końcu odpłynęła w 1920 roku. Zbyt szybki powrót do normalności Eksperci z WHO sugerują, aby powrót do normalności przebiegał "stopniowo", by "zredukować ryzyko nawrotów". Idealne byłoby przestrzeganie co najmniej dwutygodniowych przerw pomiędzy poszczególnymi fazami łagodzenia ograniczeń (odpowiednio do okresu wylęgania się COVID-19) - pisze WHO w swojej strategii z 19 kwietnia. W Niemczech to nierealne - szkoły otwarto zaledwie cztery dni po przywróceniu zajęć dla wyższych klas. Rząd przekazał decyzje związane ze szkołami władzom krajów związkowych i gmin. Kolejna rekomendacja: śrubę należy zacząć ponownie dokręcać, gdy tylko w danym regionie, w ciągu tygodnia pojawi się 50 nowych zakażeń na 100.000 mieszkańców. Niektórzy badacze uważają, że ta liczba jest przesadzona. Istnieje bowiem wysokie ryzyko, że dopuszczenie do tak wielu nowych zakażeń będzie skutkowało przeciążeniem systemu opieki zdrowotnej. Wówczas na wyhamowanie pandemii może być za późno. Jeśli do tego dojdzie, trzeba będzie pozamykać miasta. Znów ustaną zajęcia w szkołach, stanie gospodarka. Znów będziemy się starać jak najszybciej pokonać kolejny lockdown. Gdy liczba zakażeń zacznie spadać, wówczas ponownie będziemy łagodzić restrykcje. To obieg, w którym trzeba będzie nauczyć się funkcjonować. Niektórzy wirusolodzy wychodzą z założenia, że powracający cyklicznie wirus w kolejnych mutacjach jest słabszy i rzadziej prowadzi do śmierci. Przyczyną nie jest jedynie fakt, że rośnie liczba osób, u których występuje odporność. By się rozwijać, wirus potrzebuje gospodarza, czyli człowieka. Według raportu opublikowanego w 2006 roku, wszystkie rodzaje grypy, która atakuje ptaki i ssaki od czasu hiszpanki z 1918 roku, to pochodne wirusa z tamtych czasów. Zwiastuny kolejnej fali Już teraz widać zwiastuny kolejnej fali pandemii koronawirusa. Chiny i Rosja odnotowują nowe zachorowania, a w Korei Południowej, chwalonej za zwalczenie pierwszej fali wirusa, ludzie znów zarażają się SARS-CoV-2. Teraz, gdy na północnej półkuli latem Grecja i Hiszpania otwierają się na turystów, druga fala prędzej czy później może do nas dotrzeć. Kolejna fala infekcji pociągnęłaby za sobą kolejną fazę restrykcji. "Dokładnie tego chcemy uniknąć" - wyjaśnia Ryan. I ostrzega, że niewykluczone, iż "wszyscy będziemy po raz kolejny musieli zmienić terminy naszych urlopów." Redakcja Polska Deutsche Welle