Pomimo reform stan niemieckiej armii nie poprawił się - powiedział z goryczą pełnomocnik Bundestagu ds. obronności Hans-Peter Bartels. Braki w wyposażeniu i kadrze jeszcze się powiększyły - stwierdził, przedstawiając w Berlinie swój doroczny raport. Bartels uchodzi za "prawnika żołnierzy". Trafiają do niego tysiące skarg od niemieckich żołnierzy. Gotowość operacyjna systemów zbrojnych jest "dramatycznie niska", a stan wyposażenia jest w dalszym ciągu "dramatycznie zły", w niektórych obszarach nawet się pogorszył - skrytykował Bartels. Przykładów nie brakuje. Pod koniec 2017 r. z eksploatacji zostało wycofanych wszystkich sześć okrętów podwodnych. Jednostki lotnicze narzekają, że brakuje im możliwości obowiązkowego szkolenia załóg. Powodem są usterki maszyn i przeciągające się naprawy - wskazał pełnomocnik. Kilkadziesiąt tysięcy wakatów Nasilił się już i tak ogromny brak personelu. Wielu żołnierzy jest przeciążonych i sfrustrowanych. "Ponad poziomem szeregowych nieobsadzonych pozostaje 21 tys. wakatów dla oficerów i podoficerów" - powiedział Bartels podczas prezentacji swojego raportu. Opisuje ponadto nadmierną centralizację i biurokratyzację w armii. Rozpoczęte reformy muszą postępować szybciej - podkreślił Bartels. Żołnierze Bundeswehry już od lat skarżą się na braki w kadrze i luki w zaopatrzeniu. Ministerstwo obrony uważa jednak, że zdolność do działania niemieckiej armii nie jest zagrożona. "Brakuje nam wszystkiego" Zanim Bartels przedstawił swój doroczny raport, do prasy trafiła informacja, że siłom szybkiego reagowania NATO zabraknie w 2019 roku nie tylko czołgów, ale i kamizelek ochronnych, odzieży zimowej i namiotów. "Lista braków jest symptomatyczna dla stanu niemieckiej armii" - skomentował Bartels. "Ten rodzaj zarządzania brakami stał się normalnością" - powiedział polityk SPD. Jeśli sprzętu brakuje w jednym miejscu, zabierany jest z innego. "Brakuje nam wszystkiego - od czołgów po namioty" - stwierdził Bartels. Przez ponad ćwierć wieku niemiecką politykę obronną dotykały cięcia finansowe. Kolejny skandal w koszarach? Również skandale szkodzą Bundeswehrze. Teraz zanosi się na nowy. Prokuratura sprawdza doniesienia o przewinieniach w szkoleniu młodych żołnierzy w koszarach w Pfullendorfie. Jeśli zarzuty się potwierdzą, rozpocznie się śledztwo. Wcześniej portal "Spiegel Online" poinformował, że kilku żołnierzy nie wytrzymało marszu treningowego, a jeden z podoficerów trafił nawet do szpitala. To nie pierwszy skandal w koszarach. Na początku 2017 r. (również w Pfullendorfie) chodziło o rzekome przypadki molestowania seksualnego i bolesne rytuały inicjacyjne. Latem 2017 r. tragicznie skończył się bieg treningowy w koszarach w Munster. Dwóch żołnierzy doznało udaru, a młodszy oficer zmarł krótko potem na niewydolność organów. dpa, afp, rtr / Katarzyna DomagałaRedakcja Polska "Deutsche Welle"