"Premier Węgier Viktor Orban i jego wrogo nastawieni do demokracji kompani ośmieszają UE. Najwyższy czas, aby pokazać im, że Europa jest czymś więcej niż tylko bankomatem, którym można się do woli posługiwać" - pisze Peter Mueller w głównym komentarzu najnowszego internetowego wydania tygodnika "Der Spiegel". Na Węgrzech Viktor Orban wypędził z Budapesztu międzynarodowy uniwersytet, prowadzi na pasku ostatnie zachowujące niezależność media i wykorzystuje kryzys wywołany przez koronawirusa, aby czasowo rządzić bez parlamentu. W Czechach premier Andrej Babis, car medialny i założyciel największego koncernu rolniczego w kraju, używa unijnych pieniędzy które były przeznaczone dla mniejszych przedsiębiorstw, do budowy hoteli spa i z wyjątkiem kilku łagodnych pytań ze strony prokuratury nie musi się obawiać żadnych konsekwencji. W Polsce ataki na gejów i lesbijki A w Polsce, kraju, który należy do największych beneficjentów planowanej unijnej pomocy dla poszkodowanych w pandemii koronawirusa, wybory wygrywa prezydent, który wyraźnie popiera kontrowersyjną reformę wymiaru sprawiedliwości, a w kampanii wyborczej nie cofnął się przed atakami na gejów i lesbijki" - czytamy w komentarzu. Autor przypomina, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, po wejściu w życie nowego budżetu UE, naruszenie zasad praworządności miało był sankcjonowane cięciami funduszy wypłacanych przez Brukselę."Wygląda jednak na to, że potentaci w rodzaju Orbana także przyszłości nie będą mieli powodów do obaw. Najnowsza propozycja przedstawiona przez szefa Rady UE Charlesa Michela jest tak niemrawa i słaba, że Orban i jego nieliberalni kumple będą mogli bez większych problemów zorganizować w Radzie blokadę przeciwko każdej próbie odmowy wypłaty środków" - pisze Mueller. "UE musi wreszcie bronić się przeciwko wystawianiu na pośmiewisko takich wartości jak demokracja i praworządność. Nadszedł czas na poważną reakcję, a nie propozycje będące jedynie wymówką" - podkreśla dziennikarz "Spiegla". Zdaniem Muellera obowiązująca w UE zasada jednomyślności umożliwia Orbanowi szantażowanie innych krajów. Autor przypomina, że Orban zagroził wetem wobec pomocy dla krajów dotkniętych pandemią, w przypadku przyjęcia skutecznej klauzuli praworządności. Cyniczna gra Orbana "To nie są już twarde negocjacje, lecz cyniczna gra nieszczęściem krajów, które znacznie bardziej niż Węgry ucierpiały wskutek koronawirusa" - ocenia autor komentarza. Kraje, które są stroną w sporze, powinny jego zdaniem zostać wykluczone z decyzji. Mueller pokłada nadzieję w Parlamencie Europejskim, do którego trafi budżet, po przyjęciu przez Radę UE. Zdaniem autora, PE powinien odrzucić budżet, jeżeli znajdzie się w nim "pozbawiona zębów klauzula praworządności". Nadzieja w Parlamencie Europejskim Przyszłość Unii zależy nie tylko od szybkiej zgody na pomoc finansową. Wspólnota podkopie własne fundamenty, jeśli zrezygnuje z zasad praworządności. "Jak UE chce domagać się od Chin poszanowania zasad w Hongkongu, jeśli sama przymyka oko na przypadki naruszenia praworządności w krajach należących do Wspólnoty?" - pyta komentator. Jego zdaniem mieszkańcy Berlina, Madrytu czy Paryża nie pogodzą się z tym, że ich podatki płyną przez Brukselę do rządów krajów UE, które "otwarcie szczują przeciwko mniejszościom" i odmawiają zgody na niezależną kontrolę rozdziału pieniędzy. "To nie przypadek, że Węgry i Polska należą do krajów, które odmawiają przystąpienia do Prokuratury Europejskiej" - zauważa. "Najwyższy czas, by UE pokazała, że jest czymś więcej niż bankomatem, którym można się dowolnie posługiwać. Że ma podstawowe wartości, które są święte" - konkluduje Peter Mueller w "Spieglu". Jacek Lepiarz, Redakcja Polska Deutsche Welle