"Der Spiegel" w wydaniu internetowym zwraca uwagę na nagranie wideo opublikowane przez rząd Węgier po zakończonym we wtorek szczycie w Brukseli, na którym premier Viktor Orban wymógł na Unii Europejskiej osłabienie embarga na ropę z Rosji. Orban wygląda na nagraniu na bardzo zadowolonego. Przechodzący obok premier Mateusz Morawiecki nawet na niego nie patrzy. "Ta scena to z pewnością zbieg okoliczności. Ale można ją śmiało uznać za charakterystyczną dla aktualnych relacji (...) Od początku wojny w Ukrainie kraje tak zwanej Grupy Wyszehradzkiej niezbyt dobrze się rozumieją. Węgry Orbana hamują nie tylko w sprawie embarga na ropę. Polska z kolei chce tak ostrych sankcji, jak to tylko możliwe. Pomiędzy nimi lawirują Czechy i Słowacja, kraje śródlądowe, tak jak Węgry mocno zależne od rosyjskiej ropy". Spiegel: W Budapeszcie i Warszawie rządzą narodowo-konserwatywne koalicje Jak czytamy, długo wydawało się, że w Unii Europejskiej powstaje "blok wschodni". "Polska i Węgry, ale też Czechy i Słowacja mówiły jednym głosem, gdy na przykład w 2015 roku chodziło o rozdział migrantów w Europie. Odmówiły. W Budapeszcie i Warszawie rządzą narodowo-konserwatywne koalicje. Obu UE odmówiła miliardów z Funduszu Odbudowy, bo demontują państwo prawa. Atak Putina na Ukrainę uwidocznił teraz jednak poważne rozbieżności". "Der Spiegel" ocenia, że nieprzejednana postawa Węgier w sprawie embarga na ropę z Rosji ma przede wszystkich materialne podłoże. Orban ma za sobą bardzo kosztowną kampanię wyborczą, w czasie której zasypał Węgrów socjalnymi prezentami. "Ciążą mu inflacja i spadający wzrost gospodarczy. Potrzebuje taniego paliwa, aby w nadchodzącym kryzysie gospodarczym Węgrzy mogli przynajmniej tanio tankować i tanio się ogrzewać". Polska trauma Podejście do Rosji jest, zdaniem tygodnika, największą różnicą między Polską a Węgrami. "Polska chce ostrego zerwania z Rosją, choć sama zależna jest od rurociągu Przyjaźń (...) Ta nieugięta postawa wiąże się z historycznymi doświadczeniami Polaków". "Spiegel" pisze, że wszystkie wschodnioeuropejskie kraje UE nacierpiały się pod sowieckim jarzmem, ale Polacy szczególnie. Gazeta przypomina o napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku i zbrodni w Katyniu. "Ta trauma do dziś pozostaje w pamięci. A ponieważ zbrodnie Związku Radzieckiego uważane są dziś za zbrodnie rosyjskie, Polska jeszcze przed wojną w Ukrainie najostrzej ostrzegała i obecnie niestrudzenie napomina. Rosja jest niebezpieczna, Rosja rozumie tylko język siły; to szeroki konsensus w polskim społeczeństwie" - czytamy. Polska redakcja Deutsche Welle