Kryzys demokracji "Demokracja przeżywa najcięższy kryzys od dziesięcioleci" - cytują autorzy opinię organizacji pozarządowej Freedom House. "Prawo do nominowania polityków w wolnych i uczciwych wyborach, wolność prasy i praworządność znajdują się w całym świecie pod ostrzałem" - uważają niemieccy dziennikarze. "Atrakcyjność autorytarnych rozwiązań rośnie nie tylko w odległych zakątkach świata, lecz także w Europie" - piszą autorzy, wskazując na Włochy, Węgry i Polskę, gdzie PiS ma ich zdaniem w przyszłym roku szanse na ponowne wygranie wyborów. Kaczyńskiego walka z imposybilizmem "Spiegel" zwraca uwagę, że to Jarosław Kaczyński jest autorem hasła, które stało się "bojowym terminem". "'Imposybilizm' jest bojowym pojęciem, za pomocą którego ogranicza w Polsce demokrację" - piszą dziennikarze "Spiegla". "'Imposybilizm' oznacza dla Kaczyńskiego biurokratyczną konstytucję, przesadne zwracanie uwagi na mniejszości, strach o prestiż Polski za granicą, 'tchórzostwo' i 'oportunizm'" - wyliczają autorzy. "By przezwyciężyć ten imposybilizm, PiS domaga się coraz większych praw do interwencji. Wolno było zlikwidować trójpodział władz - uważa zapewne Kaczyński - aby uczynić politykę zdolna do działania. Narodowi konserwatyści pozbawili władzy Trybunał Konstytucyjny" - czytamy w "Spieglu". Polityka Kaczyńskiego jest też odpowiedzią na "polityczny brak alternatywy", który panuje od lat 90. i stracił swoją wiarygodność podczas kryzysu finansowego w 2008 r., gdy znalazły się pieniądze na ratowanie wielkich banków, chociaż wcześniej brakowało ich na remonty szkół lub budownictwo socjalne. Podobny brak alternatywy istniał podczas kryzysu euro. "Z będącego następstwem tych zjawisk poczucia niemocy skorzystali nacjonaliści i populiści w całej Europie" - tłumaczą dziennikarze. Pomimo budżetowych ostrzeżeń, PiS rzeczywiście wprowadził dodatek na dzieci w wysokości 500 zł. "To jest anty-imposybilizm w praktyce. Przesłani skierowane do wyborców brzmi: wszystko da się zrobić, my to robimy, mu troszczymy się o was" - czytamy w "Spieglu". Autorzy zastrzegają , że imposybilizm tylko częściowo tłumaczy sukcesy nieliberalnej demokracji w Polsce i na Węgrzech. Autorytarne dziedzictwo Ich zdaniem, w krajach tych istnieje "autorytarna spuścizna", która istniała od czasów XIX-wiecznych monarchii, poprzez okres międzywojenny i komunizm, aż do czasów współczesnych. Zwrot w 1989 r. nie zdołał wymazać tego dziedzictwa, a proklamowany "powrót do Europy" jedynie pokrył je cienką warstwą. "Społeczeństwa nie zmieniają się tak szybko" - zauważają autorzy. Jak dodają, nowe elity rekrutowały się często z szeregów dawnej kadry, a nowy kapitalizm przyniósł ludziom co prawda gospodarczy awans, ale jego ceną była "wielka niepewność". Sankcje nieprawdopodobne Gdyby UE była w stanie nałożyć na Orbana czy Kaczyńskiego sankcje, ich czas "minąłby szybko". Jednak fundamentem Unii Europejskiej jest liberalna demokracja oraz przekonanie, że przyszłość należy do demokracji. Unia niemal nie dysponuje narzędziami wobec kraju, który niszczy swoje demokratyczne instytucje. "Spiegel" przypomina, że postępowanie w związku z zagrożeniem praworządności, którego celem jest pozbawienie (ukaranego państwa) głosu, musi zostać zaakceptowane przez wszystkich członków Wspólnoty. "Nieprawdopodobne, że kiedyś do tego dojdzie" - ocenia "Spiegel".