W czerwcu b.r. artykuł w dzienniku "New York Times" rozpętał w USA dyskusję na temat następstw nadmiernej konsumpcji mediów przez najmłodszych. Kluczowe hasło: "uzależnienie od monitora". "Dzieciaki i nastolatki spędzają długie godziny gapiąc się w ekran, zapominając o jedzeniu, toalecie, spaniu. O "realu" mówią nie inaczej, jak "fake", pisała wówczas amerykańska dziennikarka Jane E. Brody. Media donosiły o pierwszych klinikach leczących to uzależnienie w Chinach, lekarze bili na alarm. Tymczasem wygląda na to, że dzieci w Niemczech nie do końca zwariowały na punkcie elektronicznych mediów. Od 20 lat wydawnictwo Egmont Ehapa Media bada preferencje niemieckich dzieci odnośnie zabaw. Główny wniosek najnowszej "Analizy zachowań najmłodszych konsumentów" nie pozostawia cienia wątpliwości: dziesięć lat po rewolucji cyfrowej wiadomo, że panika była przedwczesna. Jest to jeden z wniosków z raportu, który w Berlinie prezentował Ralf Bauer, szef zespołu ekspertów przeprowadzających badania. Cyfrowe zabawki nie wyparły tradycyjnych pluszaków, drewnianych klocków i karcianych gier. Takie zabawki ma 80 procent badanych w grupie wiekowej od 6 do 13 lat. Mało tego - bawi się nimi. Zdaniem ekspertów zainteresowanie klasycznymi zabawkami nawet wzrasta. - Ostatecznie dzieci chcą czegoś dotknąć, zrobić coś kreatywnego, coś, co mogłyby pokazać innym - twierdzi Bauer. Co czytają małolaty? Jednym z głównych celów badań na reprezentacyjnej grupie prawie 6 mln dzieci i młodzieży, było zbadanie ich zachowań czytelniczych. Eksperci nie ukrywali zaskoczenia. 73 procent dziewczynek i 65 procent chłopców przyznało, że czytanie książek jest ich ulubioną formą spędzania wolnego czasu. Warto dodać, że chodzi o klasycznie wydaną książkę. E-booki czyta jedynie 12 procent. Mniej niż w poprzednim roku. Szczególnie popularne wśród najmłodszych są czasopisma, np. czasopisma The Walt Disney Company i bajki Disney'a. Także czasopisma naukowe dla dzieci, takie jak "GEOlino", mają szeroki krąg czytelników wśród najmłodszych. Czujni rodzice Jak to się stało, że w dobie tak zmasowanej digitalizacji jednak nie doszło do inwazji elektroniki w pokojach dziecięcych? Powodów tego jest kilka. Po pierwsze jedna trzecia młodych Niemców w wieku od 6 do 9 lat prawie nie ma dostępu do monitorów. Własny tablet posiada zaledwie 7 procent dzieci poniżej trzynastego roku życia. - Poza tym rodzice chroniąc swoje dzieci przed inwazją elektroniki stają na wysokości zadania - stwierdza Klaus-Thorsten Firnig, szef wydawnictwa. Rodzice wprowadzają dość restrykcyjne zasady dostępu dzieci do sieci. Mogą one np. wchodzić tylko na określone strony internetowe, mają ograniczony czas dostępu do Internetu lub mogą surfować tylko w obecności rodzica. Jednak 31 procent dzieci między 6 a 9 rokiem życia ma już swoją własną komórkę. W grupie wiekowej od 10 do 13 lat aż 80 procent. Co drugi wykorzystuje telefon do gier, co nie umyka uwadze rodziców. Szkoda, że autorzy badania nie zainteresowali się tym, ile godzin dzieci spędzają z własnymi telefonami. Piją mleko i oszczędzają Ogólnie można stwierdzić, że dzieci w Niemczech opanowały trudną sztukę obchodzenia się z mediami elektronicznymi. Sukcesy mali Niemcy mają też na innych polach, np. w ostatnich latach piją więcej wody mineralnej, niż napojów gazowanych. Do łask wróciło też mleko - 78 procent dzieciaków, o 5 procent więcej niż przed rokiem, pije mleko codziennie lub kilka razy na tydzień. - i to wszystko na przekór częstym medialnym doniesieniom o nietolerancji laktozy - dodaje ekspert. Poza tym niemieckie dzieciaki, jak "typowi Niemcy", są bardzo oszczędni. - To zostało im zapisane w genach - twierdzi Bauer. Przeciętna wartość oszczędności małych Niemców wynosi 738 euro. 60 procent z nich oszczędza z pieniędzy otrzymanych od krewnych na urodziny lub Boże Narodzenie. Kieszonkowe dla dzieci i młodzieży w Niemczech wynosi przeciętnie do 27 euro miesięcznie. Pieniądze te wydają oni najchętniej na słodycze i na coś do czytania. Kay-Alexander Scholz / Agnieszka Rycicka/Redakcja Polska Deutsche Welle