"Bild" komentuje w ten sposób niedawne spotkanie polskich i greckich parlamentarzystów, które odbyło się na marginesie uroczystości w związku z 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej w Warszawie. Według posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który kieruje sejmowym zespołem ds. reparacji, z inicjatywą spotkania wyszedł przewodniczący parlamentu Grecji Konstantinos Tasoulas. Reprezentował on swój kraj na warszawskich uroczystościach. Spotkanie dotyczyło tego, na jakim etapie są Grecja i Polska w sprawie reparacji wojennych - poinformował Mularczyk. Brak formalnych żądań Warszawy "Przystępujemy do bitwy o godziwe odszkodowania" - cytuje gazeta polskiego posła. Jego zdaniem RFN "przez dziesięciolecia z sukcesem uprawiała politykę zwodzenia i uników" w tej sprawie. Jak pisze "Bild", nie jest pewne, czy dojdzie do współpracy Aten i Warszawy na szczeblu rządowym i w jakiej formie. "Chociażby dlatego, że na razie Polska nie wysunęła formalnych żądań, a jedynie werbalne" - dodaje gazeta. Tymczasem Grecja wystąpiła już oficjalnie do Berlina w sprawie reparacji. Pod koniec sierpnia nowy premier Grecji Kiriakos Micotakis potwierdził podczas wizyty w stolicy Niemiec, ze chce rozmów na ten temat. W 2016 roku parlamentarna komisja oszacowała wysokość odszkodowań za zniszczenia doznane przez Grecję podczas II wojny światowej na co najmniej 292 mld euro, zaś za I wojnę światową - na 9,2 mld euro. "Bild" pisze, że na gruncie prawa międzynarodowego polskich żądań reparacji nie da się przeforsować, po "Polska dwukrotnie wyraźnie z nich zrezygnowała". Kolejnym etapem będzie jednak publikacja "oczekiwanego w napięciu" raportu kierowanego przez Mularczyka zespołu, który ma opisywać podstawy prawne żądań reparacyjnych oraz wylicza zniszczenia i koszty. "Powstał kompleksowy raport, który będzie dobrym punktem wyjścia dla naszych dalszych starań o reparacje i dalszych badań" - mówi Mularczyk, cytowany w artykule. Przyśpieszenie po wyborach Niemiecki dziennik ocenia, że na kwocie żądanych odszkodowań w wysokości 850 mld dolarów (około 770 mld euro), jaka kursuje w mediach, raczej się nie skończy. Mularczyk powiedział niedawno agencji AFP, że Niemcy muszą liczyć się ze znacznie wyższą sumą, a w innym wywiadzie miał powiedzieć, że wyobrażenia są bliskie kwocie ponad biliona euro - pisze gazeta. Według "Bilda" Mularczyk nie wykluczył też nawiązania współpracy z kolejnymi krajami, które mogą mieć podobne roszczenia, jeśli Berlin pozostanie niewzruszony. "Jeśli nie posuniemy się naprzód, to moglibyśmy zinternacjonalizować naszą współpracę" - powiedział, cytowany przez niemiecką gazetę. "Namibia chętnie uzyskałaby odszkodowania za okres kolonialny" - dodał. Niemiecki dziennik ocenia też, że rząd PiS zapewne przyśpieszy sprawę po wyznaczonych na 13 października wyborach parlamentarnych, w których spodziewa się "oszałamiającego zwycięstwa". "Do tego czasu partia ta wykorzystuje historię do łowienia głosów i rozpala patriotyzm w kraju. Według sondaży większość popiera żądania reparacji" - pisze "Bild".