"W kraju, w którym narodowo-konserwatywna partia PiS po przejęciu władzy w końcu 2015 roku sparaliżowała wymiar sprawiedliwości, w którym dziennikarzom nastawionym krytycznie wobec rządu utrudnia się pracę, w którym tysiące kobiet wychodzi regularnie na ulice, by demonstrować przeciwko zaostrzaniu prawa o zakazie aborcji, i w którym homoseksualiści nie mają takich swobód jak w innych europejskich społeczeństwach - w takim kraju liberalny i otwarcie przyznający się do homoseksualizmu lokalny polityk zdołał stać się twarzą opozycji, przynajmniej tej pozaparlamentarnej" - pisze Phlipp Fritz we wtorkowym wydaniu "Berliner Zeitung". Autor opisuje Biedronia jako polityka o "postępowym światopoglądzie i lewicowych poglądach na gospodarkę", co - jak podkreśla - jest w Polsce rzadkością. Fritz przypomina, że w polskim parlamencie nie ma obecnie żadnej lewicowej partii. Niemiecki dziennikarz pisze, że Słupsk, którego prezydentem jest Biedroń, skupia jak w soczewce problemy całej Polski. Wymienia na pierwszym miejscu "drenaż mózgów", czyli wyjazd z miasta młodych wykształconych ludzi, szukających szczęścia za granicą, zjawisko, które nasiliło się po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Za charakterystyczną cechę Biedronia niemiecki dziennikarz uznał jego dystans zarówno do "nacjonalistycznego szumu" robionego przez PiS, jak i do "wiary w rynek" rządów PO Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Człowiek o czystych rękach "Biedroń wykreował się w Słupsku na człowieka o czystych rękach, jako alternatywa wobec korupcji i niegospodarności" - pisze Fritz. Jak dodaje, Biedroń zrobił właściwie "na szczeblu lokalnym to, co w skali całego kraju populistycznymi metodami zrobił PiS". Dziennikarz "Berliner Zeitung" wylicza sukcesy odniesione przez prezydenta: likwidację deficytu w budżecie miasta, wprowadzenie równego wynagrodzenia dla kobiet i mężczyzn w ratuszu, rozwiązanie problemu braku rąk do pracy poprzez sprowadzenie pracowników z Ukrainy. Przy okazji zaznacza, że Biedroń popierał, wbrew stanowisku władz centralnych, przyjęcie przez Polskę uchodźców. Przeczytaj także: Biedroń w FAZ: Ksenofobia to nie tylko internetowy fenomen Cyklista Fritz dodaje, że Biedroń jeździ do pracy na rowerze, co jest jego zdaniem polityczną demonstracją w kraju, którego ówczesny szef MSZ Witold Waszczykowski ostrzegał przed "cyklistami i wegetarianami". Autor artykułu w "Berliner Zeitung" zwraca uwagę, że Biedroń uważany jest za potencjalnego kandydata na prezydenta Polski w wyborach w 2020 roku. Wskazuje na wyniku sondażu, w którym gotowość do poparcia jego kandydatury wyraziło 26,5 proc. ankietowanych. Fritz określa Biedronia mianem "światowego, proeuropejskiego i szarmanckiego". Wygląda tak, jakby trenował przygotowując się do urzędu prezydenta - ocenia niemiecki dziennikarz. Czy powtórzy sukces Macrona? Jego zdaniem Biedroń, stając na czele partii Razem, mógłby powtórzyć manewr wykonany przez Emmanuela Macrona i "przystąpić do ataku na PiS". "Ci Niemcy, którzy po ponad dwóch latach rządów PiS spisali Polskę jako partnera w UE na straty, powinni pojechać na prowincję do Słupska. Miasto jest nie tylko poletkiem eksperymentalnym wielkiej polityki w skali całego kraju, lecz może stać się też szklaną kulą ewentualnego (politycznego) zwrotu" - konkluduje Fritz w "Berliner Zeitung". Jacek Lepiarz, Berlin, Redakcja Polska Deutsche Welle