Berliński dziennik pisze we wtorek (14.01.2020) o polskiej transformacji gospodarczej i jej konsekwencjach społecznych i politycznych. Ocenia, że Polska przeżywa boom gospodarczy od niemal 30 lat. "W 1990 roku po krachu gospodarki planowej kraj był na dnie. Ludzie byli wyczerpani. Kto miał jeszcze pieniądze, stracił je w krótkim czasie, w wyniku sięgającej 585 procent inflacji. Pierwszy postkomunistyczny rząd, który uwolnił ceny i przeprowadził ekspresową prywatyzację, nazywał to terapią szokową. Stawiał na nadzieje wiązane z zachodnim wzorcem, obietnicą demokracji, gospodarki rynkowej i dobrobytu. Polacy uwierzyli, zabrali się do pracy i osiągnęli sukces. Wkrótce produkt krajowy brutto osiągnie dziesięciokrotny poziom z 1991 roku. W tym samym czasie dochód na głowę zwiększył się o 500 procent. Dobrobyt dla wszystkich, jak z obrazka" - pisze gazeta. PiS przełamał wolnorynkowy paradygmat Pomimo to - dodaje - "w 2015 roku narodowo-konseratywny, antyliberalny i autorytarny PiS wygrał wybory parlamentarne hasłem 'Polska w ruinie'", przekonując, że prawie wszystko po 1989 roku było złe. Nawet postępowanie Komisji Europejskiej, z powodu podważania przez PiS trójpodziału władzy, nie przeszkodziło w powtórzeniu sukcesu wyborczego kilka miesięcy temu - wskazuje dziennik. "Jak mogło dojść do tego, że tak wielu ludzi w Polsce nie wierzy już we własną książkową historię sukcesu i wybiera samozwańczych uzdrowicieli? Na myśl przychodzą dwie odpowiedzi. Albo coś jest nie tak z ludźmi, albo ta opowieść jest fałszywa" - pisze korespondent dziennika Ulrich Kloeker. "Berliner Zeitung" cytuje eksperta warszawskiego Instytutu Spraw Publicznych Dominika Owczarka, który uważa, że "PiS odniósł sukces, bo jako pierwszy po 1989 roku przełamał czysto wolnorynkowy paradygmat", którym kierowali się wcześniej wszystkie rządy w Polsce, także lewicowe. Dodaje, że choć w 1989 roku wolność wywalczono w imię solidarności, to nastąpił tryumf indywidualizmu, a "osobisty sukces stał się miarą wszystkiego". Nie ma odwrotu od polityki socjalnej Jak pisze dziennik, wielu w Polsce odniosło sukces, przede wszystkim w dużych miastach ale "było też wielu przegranych" w tym świecie konkurencji. "Krótko po tym, gdy w 2004 roku Polska weszła do UE, synonimem nowych czasów stało się słowo 'śmieciówka'. Oznaczało umowy na czas określony dla rozpoczynających pracę, które nie były warte nawet papieru, na którym je spisano" - pisze "Berliner Zeitung", dodając, że wielu fachowców wyjechało z Polski. "Zostali ci wyczerpani. Mimo to rząd podsycał walkę. Dewiza brzmiała: każdy przeciw każdemu, zamiast dobrobyt dla wszystkich" - dodaje gazeta. Przypomina, że gdy w 2012 roku rząd premiera Donalda Tuska podwyższył wiek emerytalny do 67 lat, niemiecki dziennik Handelsblatt" fetował wówczas Polskę jako "europejskiego czempiona wzrostu i wzorowego ucznia". "Ale wkrótce po tym miarka się przebrała. W 2015 roku PiS wygrał dzięki obietnicy zatroszczenia się o przegranych" - pisze "Berliner Zeitung". Dodaje, że ku zaskoczeniu wielu nowy rząd dotrzymał obietnic, wprowadzając m.in. zasiłek na dzieci i obniżając wiek emerytalny. Ekspert ISP podkreśla w rozmowie z dziennikiem, że polityki socjalnej PiS nie należy postrzegać w oderwaniu od "ataków na trójpodział władzy czy skrajnie konserwatywnej ideologii ugrupowania. Ale - dodaje - od podjętych działań socjalnych nie ma już odwrotu i wszystkie przyszłe polskie rządy będą musiały kierować się nowym paradygmatem polityki socjalnej. "Czy zatem Polska zmienia się jednak w państwo dobrobytu, o którym mieszkańcy tego kraju marzą od 30 lat?" - pyta "Berliner Zeitung". Anna Widzyk/ Redakcja Polska Deutsche Welle