To kolejna awaria w belgijskiej elektrowni atomowej położonej niedaleko Antwerpii. W reaktorze Doel 1 - najstarszym bloku elektrowni - doszło do uszkodzenia obiegu wody. Reaktor pozostanie wyłączony co najmniej do 1 października. Początkowo wyłączenie tłumaczono planowanymi od dawna pracami konserwacyjnymi (mają ruszyć 29 maja), później wyszła na jaw awaria obiegu wody. Miała ona miejsce 23 kwietnia. Jej usunięcie jest skomplikowane - podały belgijskie i holenderskie media - bo w miejscu awarii pracownicy mogą przebywać tylko krótko ze względu na promieniowanie. Operator: "Nie ma zagrożenia" Jak poinformował operator elektrowni Engie Electrabel nieszczelne miejsce nie stanowi żadnego zagrożenia dla pracowników, środowiska czy ludności. Belgijski Urząd Nadzowu Elektrowni Jądrowych (FANC) mówi o minimalnym wycieku, który "sam w sobie nie stwarza zagrożenia". Nie doszło do radioaktywnego skażenia - głosi komunikat. Uszkodzony układ chłodzenia jest w użyciu tylko w przypadku ciężkich awarii i nie ma żadnej funkcji w normalnym trybie pracy - głoszą oficjalne informacje. Incydent - jak zapewnia operator - plasował się znacznie poniżej poziomu, który sprawiłby, że konieczne byłoby automatyczne awaryjne wyłączenie reaktora. Strach przed awarią Belgijska elektrownia Doel położona jest niedaleko granicy z Niemcami (ok. 140 km od Akwizgranu) i w najbardziej zaludnionym regionie Europy. Działa od 1975 r. i ma jeszcze pozostać w użytku do 2025 r. Reaktor Doel 1 został już wyłączony w 2015 r., ale kilka miesięcy później znowu podłączony do sieci. Jak informuje dziennik z Akwizgranu "Aachener Nachrichten", kilka dni temu przeciwnicy energii jądrowej w regionie, w którym graniczą ze sobą Niemcy, Belgia i Holandia, złożyli szereg pozwów przeciwko belgijskiemu państwu i operatorowi elektrowni atomowych Doel i Tihange (położonej ok. 65 km od Akwizgranu). Z powodu licznych awarii i tysięcy pęknięć w zbiornikach ciśnieniowych rośnie w regionie przygranicznym obawa przed katastrofą atomową. dpa / redakcja polska Deutsche Welle