W piśmie skierowanym do rodziców podkreślono, że poruszenie opinii publicznej spowodowało odejście od pomysłu. Temat ma powrócić na zebraniu otwierającym w sierpniu nowy rok przedszkolny. Jak wcześniej donosił dziennik "Bild", dwa lipskie przedszkola uznały, że "z szacunku dla zmieniającago się świata" dzieci będą dostawać posiłki bez wieprzowiny i wyrobów pochodnych. Według gazety, miało to związek z dwojgiem muzułmańskich dzieci w obu placówkach. Już po pierwszych doniesieniach wybuchła w niemieckich mediach społecznościowych gorąca dyskusja na ten temat. "Coraz większy nacisk" Do dyskusji włączył się Niemiecki Związek Nauczycieli (DL). Jego przewodniczący, Heinz-Peter Meidinger, w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej KNA przyznał, że w niemieckich przedszkolach i szkołach odczuwalny jest coraz większy nacisk ze strony środowisk muzułmańskich. Islamskie grupy interesów, stowarzyszenia przy meczetach, związki i grupy rodziców, lokalne lub regionalne, "o wiele mocniej i bardziej jawnie niż wcześniej" wyrażają swoje zdanie. Dotyczy to między innymi coraz częstszych próśb o uwzględnienie ramadanu w systemie szkolnym, na przykład poprzez rezygnację z imprez sportowych lub zadawanie mniejszej ilości pracy domowej. Heinz-Peter Meidinger podkreślił, że lipskie przedszkola nie stanowią jednostkowego przypadku. - W szkołach o dużej liczbie dzieci muzułmańskich jest wiele stołówek i kiosków z jedzeniem, które albo otwarcie albo po cichu zmodyfikowały swoją ofertę. W gruncie rzeczy nie stanowi problemu to, że stołówki dostosowują się do potrzeb uczniów. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy niemuzułmańska mniejszość musi się temu całkowicie podporządkować i już nie ma dla niej alternatywnej oferty z jedzeniem. "Chybiony strzał" Lipska Diakonia tymczasem poinformowała, że wieprzowina nie zostanie wykreślona z tamtejszych ewangelickich placówek przedszkolnych. Jest tam bowiem - jak podkreślono - duży wybór potraw i każdy może mieć menu dostosowane do swoich potrzeb: osoby religijne, wegetarianie, alergicy. Głos w debacie zabrała też Centralna Rada Żydów, przestrzegając przed zbyt przesadzonymi reakcjami. "Ostatnie, czego potrzebujemy, to nagonka na mniejszości, tylko dlatego, że w jednej placówce planowano zmiany w menu", powiedział agencji DPA przewodniczący Rady, Josef Schuster. Uznał jednak za pozytywny sygnał większą niż wcześniej wrażliwość i uwzględnianie potrzeb religijnych mniejszości. "Niemniej uważam, że zakaz wieprzowiny był chybionym strzałem" - dodał. Tymczasem rzecznik komisji ds. wychowania, młodzieży i rodziny w rządzie miasta-landu Berlina, Martin Klesmann, oświadczył, że nic mu nie wiadomo o problemie wieprzowiny w berlińskich przedszkolach. Dodał, że władze Berlina nie wydały żadnych wiążących wytycznych dotyczących tego tematu. Jak dodał, w Berlinie są szkoły, gdzie podaje się mięso wieprzowe i takie, gdzie z niego zrezygnowano. Berlin ponadto trzyma się zaleceń Niemieckiego Towarzystwa Żywieniowego (die Deutsche Gesellschaft für Ernährung / DGE), że dziecko powinno dostawać mięso maksymalnie dwa razy w tygodniu.Pomysł wycofania wieprzowiny ze przedszkolnego menu skrytykowali przedstawiciele AfD oraz CDU. Związek Niemieckich Dostawców Żywności dla Szkół i Przedszkoli (Der Verband Deutscher Schul- und Kitacaterer / VDSKC) nie rozumie poruszenia planami rezygnacji z wieprzowiny w menu dla przedszkolaków. Przy cenie, zależnie od landu wahającej się od 2 do 4 euro za posiłek w przedszkolu, można użyć mięsa jedynie średniej jakości - powiedział szef VDSKC Rolf Hoppe w rozmowie z agencją EPD w Berlinie. Jak dodał, to wyjdzie dzieciom tylko na lepsze, by za tę cenę jadły różnorodne warzywa zamiast taniego mięsa.KNA,DPA,EPF/jak/Redakcja Polska Deutsche Welle