Po awarii, jakiej uległ pod koniec listopada rządowy Airbus A340, minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen zapowiada zwiększenie floty samolotów obsługujących najważniejsze osoby w państwie. Minister powiedziała gazecie "Bild", że planowany jest zakup co najmniej jednego dodatkowego samolotu długodystansowego. - To, że kanclerz spóźniła się na szczyt G20 w Argentynie, było gorzkie. Aby nie dopuścić do powtórki, powiększamy załogi i sprawdzamy możliwość zakupu jednego albo dwóch samolotów - powiedziała polityk cytowana przez "Bilda". Minister przedstawiła już swoje plany na posiedzeniu rządu. Rozważany jest zakup kolejnego Airbusa A330 albo A350. W tej chwili rząd Niemiec ma do dyspozycji dwa samoloty długodystansowe Airbus A340, dwa średniodystansowe Airbusy A319 CJ oraz cztery Bombardiery Global 5000 wykorzystywane do krótkich lotów. Zakup dodatkowego Airbusa A330 albo A350 będzie kosztował, w zależności od wersji i od tego, czy będzie nowy czy używany, od 200 do 300 milionów euro - podaje Bild. Minister von der Leyen podkreśliła, że pieniądze na ten cel muszą znaleźć się w budżecie centralnym, a nie w budżecie MON. - Oczywiście, że transport członków rządu nie może stać się obciążeniem dla budżetu armii, która potrzebuje pieniędzy na śmigłowce i samoloty wykorzystywane na misjach - powiedziała von der Leyen. Pod koniec listopada, z powodu awarii rządowej maszyny, kanclerz Angela Merkel z opóźnieniem dotarła na szczyt G20 w Buenos Aires. Krótko po starcie z Berlina samolot musiał wylądować na lotnisku w Kolonii, a kanclerz Merkel i minister finansów Olaf Scholz musieli przesiąść się w samolot liniowy. szym (rtr), Redakcja Polska Deutsche Welle