W swoim wystąpieniu na uroczystości wręczenia mu Austriackiej Nagrody Państwowej w dziedzinie literatury Andrzej Stasiuk opowiedział najpierw o swoim zafascynowaniu Wiedniem, który odwiedził w latach 90., dostrzegając szczególne przywiązanie do tradycji i przebrzmiałej świetności, w czym widział pokrewieństwo z Polską. "Kiedyś Europa żyła przyszłością" "Wiem, o czym mówię, ponieważ pochodzę z kraju opanowanego pasją przeszłości i pragnieniem wielkości. Nikt tu nie jest zadowolony z miejsca, które przyszło mu zajmować. Przeszłość nas więzi. Zwłaszcza ta, która wydaje się być większą, bardziej heroiczną niż teraźniejszość. Tęsknimy do niej, wierzymy, że można ją wskrzesić. Wierzymy, że powrót do niej pomoże odzyskać nam siły, które rzekomo utraciliśmy". Jak zaznaczył jednak, były to inne czasy, bo "wtedy Europa żyła przyszłością" i była jej ciekawa, nie odczuwając przed tym poznaniem lęku. Nawiązując do aktualnej sytuacji w Polsce, w Europie i do problematyki uchodźców, Stasiuk opisuje zachowanie właściwe wszystkim, bojącym się jakichkolwiek zmian. "Cofamy się. Próbujemy się skryć jak ślimak w swojej muszli. Jak żółw w skorupie. Wybieramy przeszłość. Żeby było jak kiedyś. W zaciszu dobrze strzeżonych granic. Najlepiej za jakimś kordonem sanitarnym. Za jakąś nową żelazną kurtyną. W mocarstwie, którego wszyscy się boją, albo chociaż w kraju, do którego nikt się nie wemknie. Nikt się nie wślizgnie. Żebyśmy mogli spotykać tylko sobie podobnych. Żeby rano na ulicy był tylko pan Kowalski, pani Gruber, pan Jones. Żeby nie trzeba było uśmiechać się do obcych". "Mamy prawo się bać" Publiczność na ceremonii na Uniwersytecie Mozarteum w Salzburgu miała okazję poznać zdanie pisarza o rządzących i ich postawie wobec wyzwań rzucanych przez aktualne problemy. Stasiuk ironizował, a jego krytykę można było odnieść nie tylko do polskiego społeczeństwa, lecz do wszystkich uciekających przez wyzwaniami współczesnego świata: "Oczywiście mamy prawo się bać. Mamy prawo zamknąć się w swoich domach i nie wpuszczać nikogo za próg. Oczywiście czujemy obrzydzenie i niechęć na widok obcych, nie czując wstrętu na widok własnych podłych uczynków. Bo to są nasze uczynki. Oczywiście możemy wybierać własnych reprezentantów, którzy nas z podłych uczynków rozgrzeszą. Powiedzą nam to wszystko, co chcemy usłyszeć. Że jesteśmy lepsi, wyjątkowi i jedyni". Nagrodzony autor sięgał po coraz mocniejsze słowa, stwierdzając, że ludzie wybierają reprezentantów, którzy "zarządzają ich strachem". "Nie potrafią nic innego. Sami są pełni lęku, więc skutecznie odczytują, przewidują i generują nasze obawy. Strach i władza są jak syjamskie bliźnięta. Im bardziej się boimy, tym większych tchórzy wybieramy. Poświęcą wszystko, by władzy nie utracić". "To my sprowokowaliśmy tę nową wędrówkę ludów" Wyjaśniając, że Europie zawsze właściwe były ruchy migracyjne, Stasiuk przypomniał, że wszyscy na tym kontynencie są potomkami "przybyszy, wędrowców i najeźdźców ze wschodu" i że należałoby zdawać sobie z tego sprawę, że to "my, ludzie Zachodu wymyśliliśmy środki i udoskonaliliśmy narzędzia" umożliwiające imigrację. "To my rozsyłamy na cały świat opowieści o naszym nieprzyzwoitym bogactwie, sytości i spokoju. Rozdaliśmy nędzarzom całej Ziemi telewizory, wyświetliliśmy im na nich nasz pornograficzny dostatek, nasze lubieżne samozadowolenie, nasze bezwstydne bezpieczeństwo. W istocie to my sprowokowaliśmy tę nową wędrówkę ludów". Po tak silnych, politycznych wypowiedziach Stasiuk zreflektował się, i kończąc swoje wystąpienie powiedział: "No ale miało być o literaturze.... Cóż - jest bezradna. Nie zmienia świata. Zarządcy strachu nie czytają książek. Czytają gazety, biografie tyranów i oglądają telewizję. Nie znaczy to jednak, że my, zwykli ludzie, mamy postępować tak samo. Opowieści uczą odwagi". opr.: Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle