"Włoska wyspa jest najbliższym europejskim portem. Tam uratowani mogliby wreszcie zostać zabrani w bezpieczne miejsce, jak tego wymaga prawo międzynarodowe" - oświadczyła niemiecka organizacja humanitarna Sea-Eye, do której należy statek "Alan Kurdi". Po dramacie związanym z kapitan statku "Sea Watch 3" Carolą Rackete zanosi się na kolejny spór między Niemcami a Włochami. Prawicowo-populistyczny minister spraw wewnętrznych Włoch Matteo Salvini zapowiedział już, że "Alan Kurdi" nie może udać się do Włoch - nawet jeśli później imigranci trafią do innych krajów europejskich. Salvini zaapelował w liście do niemieckiego ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera, aby wziął odpowiedzialność za statek "Alan Kurdi". Na pokładzie nieletni migranci Według informacji Sea-Eye 39 z 65 uratowanych migrantów twierdzi, że są niepełnoletni. Najmłodszy z nich ma zaledwie 12 lat. 48 migrantów pochodzi z Somalii, dwóch z Libii. Jeden z Somalijczyków twierdzi, że opuścił swój kraj już trzy lata temu, potrzebował trzech miesięcy na przejście przez pustynię i stracił przyjaciela, który został zastrzelony na granicy libijskiej. W kierunku Lampedusy Z dostępnych w Internecie informacji służb informujących o pozycjach statków wynika, że w piątek wieczorem "Alan Kurdi" znajdował się około 185 kilometrów na południe od Lampedusy. Przy prędkości około 13 kilometrów na godzinę podróż na wyspę zajmie około 14 godzin. Szef niemieckiego MSW Horst Seehofer zapowiedział już, że "w ramach europejskiego, solidarnego rozwiązania" Niemcy są gotowi przyjąć część uratowanych na Morzu Śródziemnym migrantów. Jak zaznaczył, poinformował już o tym Komisję Europejską. (dpa, afp)/dom Redakcja Polska "Deutsche Welle"