Afrykańscy przywódcy krytykują: Angela Merkel rządzi za długo
Demokracja żyje ponoć ze zmian. Tymczasem akurat w Niemczech od 15 lat funkcję kanclerza pełni ta sama osoba: Angela Merkel. Byli szefowie rządów z Afryki nie uważają tego za dobry przykład.
Lista szefów państw i rządów, którzy przykleili się do swoich stołków, jest długa. Tylko w Afryce dziewięciu obecnych prezydentów od lat nie może się pożegnać ze swoim stanowiskiem, wylicza południowoafrykański tygodnik "The Continent". Cała dziewiątka, to mężczyźni. Tygodnik rozmawiał z czterema byłymi głowami państw w Afryce, którzy skończyli urzędowanie na czas. Jednym z nich jest były prezydent Botswany Seretse Ian Khama.
Razem z innym dawnym kolegą z urzędu Khama krytykuje szefów państw i rządów, którzy zabiegają o trzecią lub czwartą kadencję. "Jeżeli latami jesteś w centrum zainteresowania, nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, że miałbyś opuścić swoje stanowisko i żyć jak normalny człowiek. Jest to problemem tego kontynentu", powiedział były prezydent.
Przykładami są, obalony w międzyczasie prezydent Zimbabwe Robert Mugabe i Sudanu Omar al-Baszira. Także na prezydencie Kamurunu Paulu Biya nie zostawia Khama suchej nitki. Urzędujący od 1982 roku Biya "dawno już przekroczył datę ważności“.
Były prezydent Botswany krytykuje nie tylko afrykańskich przywódców, ale też kobietę w Europie: urzędującą od 15 lat kanclerz Niemiec. "Angela Merkel zawsze budziła mój ogromny szacunek. Ale kiedy kandydowała w ostatnich wyborach, pomyślałem, czy pomału już nie wystarczy", cytuje Khamę "The Continent" w artykule o rządach niedemokratycznych.
Seretse Ian Khama był prezydentem Botswany od 2008 do 2018 roku. Po dwóch kadencjach, 31 marca 2018 ogłosił rezygnację z piastowanej funkcji i przekazał pałeczkę swemu następcy. Został nim zaprzysiężony 1 kwietnia 2018 prezydent Mokgweetsi Masisi.
Catherine Samba-Panza, w latach 2014-2016 pełniąca obowiązki prezydenta (ad interim) Republiki Środkowoafrykańskiej, z uznaniem wypowiedziała się na łamach "The Continent" o Nelsonie Mandeli. Mandela, przeciwnik apartheidu i działacz na rzecz praw człowieka, który spędził w więzieniach 27 lat, po objęciu stanowiska prezydenta i pięcioletnim urzędowaniu dobrowolnie zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję. Jak stwierdziła Samba-Panza: "Było to niezwykłe".
(kna, The Continent / stas)
Redakcja Polska Deutsche Welle