Pod koniec lat 90. Francisco Guerra i Brian Glover pracowali jako specjaliści od efektów specjalnych. Dzięki temu zaczęli się zastanawiać, czy można uformować logo z czegoś, co wygląda zupełnie jak chmura. Aby rozwiązać ten problem od strony naukowej, w firmie SnowMasters stworzono oddział badawczo-rozwojowy. I udało się, znaki firmowe mogą już latać. Flogo bazują na środkach powierzchniowo czynnych (tzw. surfakntantach), które w tym przypadku działają jak substancje spieniające. Piana jest zaś łączona z gazami lżejszymi od powietrza, najczęściej helem. To, jaki czas upływa do momentu zniknięcia Flogo, zależy od zastosowanej w danym przypadku receptury, a ją dostosowuje się do potrzeb klienta. Mogą więc być widoczne na niebie przez parę minut albo przez kilka godzin. Wiele zależy również od warunków atmosferycznych, m.in. siły i kierunku wiatru. Obsługa techniczna przewozi generator Flogo w optymalne miejsce. Znak-chmurka powinien się przemieszczać zgodnie z kierunkiem wiatru. Należy też pamiętać, że na większych wysokościach prędkość wiatru może ulec zmianie. Flogo są w stanie przebyć do 30-50 km, płynąc na wysokości nawet 6 km. Przemieszczają się wolno, można je więc obserwować przez długi czas. Dzięki specjalnemu oprogramowaniu tworzy się matryce kształtu wybranego przez klienta. Następnie prowadzi się testy. Generatory Flogo mają ok. 60 i 90 cm. Trwają prace nad 120-cm maszyną. Nieco później powstanie też 183-cm wersja na specjalne zamówienie. Im większy generator, tym bardziej złożoną formę chmury można uzyskać. Na matrycę trzeba poczekać 10 dni. Na razie pianka ma wyłącznie biały kolor. Od 2009 roku można będzie wybrać także inną barwę. Wytworzenie Flogo zajmuje pojedynczej maszynie 15 sekund. Piana jest w 100% bezpieczna dla środowiska. Na witrynie producenta można obejrzeć już zrealizowane projekty, m.in. latające jabłko Apple'a, myszkę Miki czy pacyfę. Anna Błońska