Pan Chiofallo jednak nie poddaje się. Zaskarżył tą decyzję, tłumacząc, że wszystkiemu winna jest jego żona, która podała mu klopsy nadziewane marihuaną. Żona potwierdza wersję pana Chiofallo. Jak stwierdziła przed sądem, zrobiła to dlatego, że bała się o męża, i dlatego chciała, żeby przestał pracować jako policjant. - Nie chciałam, żeby umarł na zawał albo został zastrzelony - mówiła pani Chiofallo. Jak zgodnie twierdzą państwo Chiofallo, żona miała dostęp do marihuany, ponieważ używała jej w celach leczniczych - uśmierzała nią silne bóle pleców. Przedstawiciele nowojorskiej policji powątpiewają jednak w prawdziwość tej historii. - To nie bardzo wiarygodne - twierdzą.