Michele Siedow otrzymała prochy, zapakowane w szarą kopertę, dwa dni po tym, jak informacja o jej zmartwieniu pojawiła się w mediach. Siedow twierdzi, że po otwarciu koperty zaczęła skakać z radości, krzycząc: - Mam mamę z powrotem, mam mamę z powrotem. Potem się rozpłakała. Złodziej, który włamał się do jej domu, zabrał urządzenia elektroniczne, narzędzia i wszystko ze szkatułki na biżuterię - w tym niewielką torebkę z aksamitu z nazwą domu pogrzebowego. W środku była niewielka ilość prochów matki Michele. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie.