Wstaję. Od razu mam ochotę usiąść. Nogi zupełnie ignorują to, że chcę nimi szybciej ruszyć. Zatem powoli: lewa, prawa, lewa, prawa. Drobię kroczki jak gejsza, tylko zupełnie bez wdzięku. Plecy bolą, w klatce piersiowej czuję ucisk. Mimowolnie pochylam się do przodu. Łokcie zostają z tyłu, jakoś tak łatwiej o balans. Najgorszy był schodek. Dobrze, że jeden. I dobrze, że go zauważyłam, a to nie było wcale takie oczywiste. Obraz jest nieco zamazany, kąt widzenia mniejszy. Tak jakby świat był starym zdjęciem - jasnym na środku i ciemniejącym w stronę ram. Poza tym szyja odmawia kręcenia. Trudniej też wykonać ruch góra-dół. Stojąca obok kobieta o coś mnie pyta. Ale o co, to już tajemnica. Dwa razy proszę o powtórzenie, bo nie dosłyszę. W końcu orientuję się, że pytanie jest całkiem proste: jak się czuję? Och, proszę pani! Czuję każdą kość, każdy staw i rosnącą irytację. Symulator starości - bo to przez niego całe to zamieszanie - zdejmuję po kilkunastu minutach. Ulga jest natychmiastowa. Ale tej prawdziwej starości nie można ot tak, zdjąć z barków. Symulator starości to sprzęt, który pozwala przenieść się o kilkadziesiąt lat w przyszłość, żeby przekonać się, jak to jest być osobą straszą. Składa się na niego kilka elementów - specjalna kamizela, obciążniki na ręce, nogi i stopy, pasy utrudniające ruch w łokciach i kolanach, rękawice, kołnierz na szyję, okulary pogarszające widzenie i słuchawki pogarszające słuch. Cały zestaw sprawia, że można odczuć dolegliwości fizyczne, a przynajmniej ich część, przypisywane statystycznemu 70-latkowi. Każdy narząd "się zużywa" Rzeczywiście tak to wygląda - mówią lekarze. - Są oczywiście osoby, które dożywają późnej starości, a dana cecha, np. widzenie, pozostaje u nich w niemal idealnym stanie. Dziwimy się dziewięćdziesięciolatkom swobodnie czytającym drobny druk bez okularów. Ale chociaż takie przypadki się zdarzają, to najczęściej nieliczne wyjątki - wskazuje w rozmowie z Interią prof. Andrzej Fal, lekarz, specjalista ds. zdrowia publicznego. Jak zauważa, spotykamy też sytuacje odwrotne, gdzie wada wzroku w pewnym wieku jest potężna, znacznie większa niż u większości równolatków. - Jednak co do zasady zdecydowana większość będzie pośrodku. Tzn. będą to osoby, które widzą znacząco gorzej niż na przykład 20 lat temu, ale ich wada wzroku jest umiarkowana - mówi profesor. Odpowiedź, dlaczego tak się dzieje, jest prosta. - Wynika to z faktu, używając określenia potocznego, że każdy narząd "się zużywa". Tak jest z oczami - zmienia się akomodacja soczewki, kształt gałki, zachodzą zmiany biochemiczne w siatkówce, w odbiorze bodźców wzrokowych. To wszystko składa się w całość i dana osoba widzi gorzej - to normalny efekt starzenia się wzroku. Podobnie jest i z innymi narządami - wskazuje. Polska seniorów Tymczasem Polska się starzeje. Z prognoz Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2040 roku ponad 26 proc. mieszkańców naszego kraju będzie w wieku 65 plus. W 2050 roku odsetek seniorów wyniesie już 32,7 proc. ludności Polski. Oznacza to, że co trzecia osoba w Polsce będzie w wieku senioralnym. - Miejmy nadzieję, że to będą coraz zdrowsi seniorzy - zauważa prof. Fal. I zaraz dodaje: Ale nie tylko nadzieję, bo w dużej mierze stan zdrowia i "szybkość starzenia" zależą od nas samych. - Trzeba stwarzać wszelkie warunki, żeby starość - nie ta metrykalna, ale fizyczna i psychiczna - przychodziła jak najpóźniej. Już w młodości trzeba dbać o to, żeby się dobrze zestarzeć. To naprawdę bardzo prosta recepta - jak najwięcej zachowań prozdrowotnych, takich jak zdrowa dieta, ruch, i jak najmniej zachowań antyzdrowotnych - palenia papierosów, stresu, śmieciowego jedzenia... Jeżeli udałoby się ją zastosować, problemy pogorszenia wzroku, słuchu, swoista epidemia NCD, czyli nieinfekcyjnych chorób przewlekłych, poważnie by zmalały. Żylibyśmy dłużej, mielibyśmy istotnie wyższą jakość życia... A ponadto, jeśli tak się nie stanie, system opieki zdrowotnej może nie wytrzymać dociążenia liczbą pacjentów 65 plus, a może 80 plus - mówi. Nastoletnia seniorka i MOST 15-letnia Maja Chrobak w symulatorze starości próbowała założyć koszulę. - Naprawdę niełatwo było mi się poruszać. Kołnierz ograniczał widzenie, ciężarki sprawiały, że trudniej było założyć rękawy - opowiada. Co nastolatka robiła w symulatorze starości? Była to część większego przedsięwzięcia - projektu MOST - Łączymy pokolenia. Stoi za nim grupa licealistów z V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie - Katarzyna Stożek, Maja Chrobak, Zofia Spyt, Emilia Mistur, Dobrochna Kołoczek, Igor Cała, którzy w ramach praktycznej olimpiady "Zwolnieni z teorii" zwracają uwagę właśnie na seniorów, przeciwdziałają ich wykluczeniu, starają się zmniejszać dystans międzypokoleniowy. Symulator starości pojawił się na jednej z lekcji, podczas której uczniowie mogli zobaczyć, ale też sprawdzić na sobie, jak to jest być w podeszłym wieku. Skąd w ogóle taki pomysł? Uczniowie mówią, że temat wydał im po prostu bliski. Ale jak to? Seniorzy? Piętnastolatkom? - W naszych rodzinach, w naszym otoczeniu są osoby starsze. Widzimy, jakie mają problemy. Mieliśmy poczucie, że to pomijany temat, a jest ważny - opowiada Katarzyna Stożek, jedna z inicjatorek akcji. Jak sama przyznaje, inspiracją była jej sąsiadka, 91-letnia pani Zofia. - Tak miła osoba, taka młoda duchem - dodaje Kasia. Bo podeszły wiek to nie tylko fizyczność. "Bo już nie zdążę" - Po rozmowach z pacjentami, też moją własną mamą, która ma 95 lat, widzę, że starość to też psyche. A na to, mimo złożoności urządzenia, o którym mówimy "symulator starości", wpływu ono nie ma - zauważa prof. Fal. Jak zaznacza, kwestie związane ze zmianą psychiki u seniorów to niekoniecznie poważne choroby, jak np. depresja (choć i ta dotyka starszych ludzi). - Obserwuję u pacjentów w podeszłym wieku na przykład niechęć do rozpoczynania nowych działań. Bo nie mam siły, bo już nie zdążę... To jest normalny objaw. Chodzi tylko o to, żeby nie wystąpił zbyt wcześnie - wskazuje specjalista. Czytaj też: Geriatra wyjawia, co dolega polskim seniorom. "Najlepszy lekarz nie pomoże" Temu też uczniowie z MOST-u starają się wychodzić naprzeciw - m.in. przez bezpośrednią interakcję i spotkania z seniorami. Starość to często też osamotnienie i samotność, niekoniecznie z wyboru. Według GUS ponad jedna czwarta (28 proc.) mieszkańców Polski w wieku co najmniej 65 lat nie miała w swoim otoczeniu (wyłączając z tego najbliższą rodzinę, jeśli taką posiadano) osoby, którą nazwałaby swoim przyjacielem. Ponad sześć procent mieszkających samotnie osób powyżej 65. roku życia nie ma osoby, z którą mogłoby porozmawiać w razie smutku i przygnębienia. Podczas lekcji o starości zapytano licealistów, co sami mogą zrobić dla osób w podeszłym wieku. Jedna z propozycji uderzyła prostotą: może by tak odezwać się do dziadków?